Sławomir Jastrzębowski: Hodowla baranów. Tajniki i zagrożenia

2014-12-15 3:03

Na początku należy nadmienić, że hodowla baranów jest zajęciem niosącym szereg zagrożeń, aczkolwiek jest niezbędna jak żeglowanie. Największym zagrożeniem jest trykanie. Otóż wiele nieodpowiedzialnych jednostek, które nie mogą się pogodzić ze swoim baranim losem, próbuje trykać.

Trykanie baranów może doprowadzić w najgorszym wypadku do nieszczęść, które mogą śmiertelnie zasmucić pasterzy. Trykający, rozlewający się bunt jest niebezpieczny dla ładu, umiłowanego przez osoby strzygące barany z dużym osobistym zyskiem. Należy więc przede wszystkim pilnie obserwować trykaczy. Dziś już niestety nie zawsze można trykacza wyciągnąć ze stada i po prostu uciąć mu łeb. Dlatego też pilny pasterz ma na podorędziu subtelniejsze metody hodowli. Po pierwsze, korzystając z estetycznych, kupionych za dobre pieniądze megafonów, musi bezustannie wbijać do tych baranich łbów, że baranom jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej, tylko niech się nie wtrącają. Wszelkie niepowodzenia megafony – które trzeba ubrać w drogie, dobrze skrojone garnitury albo żakiety – mają natychmiast zrzucać na trykaczy.

ZOBACZ TEŻ: Hofman i spółka. Kolejne przekręty samochodowego trio?

Trykaczom można w skrajnych wypadkach zarzucać faszyzm, ale w zasadzie odchodzi się już od tego w hodowli – to bzdura szyta zbyt grubymi nićmi. Świetnie natomiast sprawdzają się komunikaty z megafonów, że trykacze chcą podpalić pastwisko i że mają różne choroby umysłowe. Bezustannie należy baranom wbijać do łbów, że trykacze muszą być nienormalne, bo przecież inne barany spokojnie i bezwolnie sobie przeżuwają. Baranom trzeba też zaszczepić poprzez megafony, że chociaż na przykład mają prawo do zbijania się w stado z jakiegoś tam powodu, to lepiej, żeby się nie zbijały, bo przecież zatroskani pasterze z magafonami najlepiej wiedzą, co jest dobre dla baranów, a bycie razem wcale nie jest. Zresztą jednostki trykające trzeba zohydzić wszelkimi możliwymi sposobami. Że brzydcy, że głupi, że ściągną głód i Putina. Barany trzeba też powolutku przyzwyczajać megafonami, że jak jakiś pasterz sobie coś weźmie, to nie jest to kradzież, bo kradzież to by była, jakby trykacz dotknął. I na koniec: nie wolno ustawać w wysiłkach hodowli baranów. Inaczej nie można będzie ich strzyc. A jak widać, można barany strzyc, i to do samej skóry, a w dobrej hodowli barany są z tego bardzo zadowolone.