Czekam kilka dni z nadzieją, że "Presserwis" zapyta redaktora "Wyborczej" Romana Imielskiego, czy zmienili zdanie, czy też zdecydowali się przekroczyć granicę przyzwoitości, a jeśli tak, to dlaczego? Dla pieniędzy czy zwiększenia sprzedaży? Czemu "Wyborcza" co innego deklaruje, a co innego robi? Oczywiście zdaję sobie sprawę, że szefem "Press" jest Andrzej Skworz, były funkcyjny redaktor "Gazety Wyborczej", więc może jest mu ciężko albo nieswojo pisać o hipokryzji jego byłych pracodawców czy kolegów?
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że na konkurencyjnym rynku, na którym sprzedaż "Gazety Wyborczej" leci na łeb na szyję, postponowanie "Super Expressu" może być częścią jakiejś strategii, bo przecież "Superak" w kioskach Polacy wybierają już chętniej niż "Wyborczą". Wszystko to nie jest jednak dla Czytelnika "Super Expressu" aż tak ważną sprawą, żebym tu zabierał tym czas. Czemu więc zdecydowałem się napisać ten komentarz? Bo odczuwam fizjologiczny wstręt do zakłamanych ludzi, niby-świętoszkowatych hipokrytów deklarujących jedno, a robiących drugie. Nie toleruję ich wokół siebie i nie trawię ich w mediach.
I żeby nie było wątpliwości, nie potępiam "Wyborczej" za opublikowanie drastycznego zdjęcia, bo życie, które opisujemy i pokazujemy, bywa często drastyczne. Takie zdjęcia drukują znane gazety na całym świecie, ale ich inteligentni redaktorzy nie robią z siebie idiotów, wypowiadając kłamstwa: "Nigdy nie pokazalibyśmy takich zdjęć". Koniec lekcji przyzwoitości.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail