Czemu zwykłym Polakom może się to „G” kojarzyć z gazikiem? Otóż prokurator ustalił, że znany nasz kardiochirurg G. zostawił po operacji gazik w sercu pacjenta. Wyjął dopiero po tygodniu, a potem pacjent umarł i to nie ze starości. W związku z tym prokurator postawił doktorowi Gazikowi, tfu, przepraszam, doktorowi G. zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci pacjenta.
Teraz doktor Gazik, jeszcze raz przepraszam, doktor G. oczywiście, wygrał wczoraj przed Trybunałem w Strasburgu 8 tys. euro od Polski. Dlaczego wygrał? Może dlatego, że jednak nie brał łapówek? Nie, nie dlatego, tego jeszcze nie wiadomo. Może dlatego, że jednak zostawienie gazika w sercu pacjenta było zabiegiem leczniczym? Nie, też nie dlatego!
Wszystkie felietony redaktora naczelnego "Super Expressu" i SE.pl >>>
To jakąż to zbrodnię uczyniła Polska doktorowi G. jak Gazik, że aż w Strasburgu szukał ratunku? Otóż decyzję o jego tymczasowym aresztowaniu podpisał nie sędzia, tylko asesor, czyli taki młodszy sędzia. Świat nie widział jeszcze większej zbrodni!
Paluszki tego „wirtuoza” (jeden z dziennikarzy naprawdę tak nazywał tego podejrzanego lekarza) przeliczą teraz pieniądze od Polski, a zachwyceni nim żurnaliści wzniosą pieśń nad umęczonym. Bo tak to już jest, że jak się z Gazika robi bohatera, to można się przy tym upaprać...