Władysław Serafin z PSL, zwany złośliwie "reżyserem", powiedział wczoraj coś bardzo ważnego. Kiedy Janusz Piechociński zapowiedział oficjalnie, że Serafin powinien zostać usunięty z partii za niezapłacenie mandatu drogowego i jazdę bez prawa jazdy, "reżyser" odparował w Onecie: Janusz Piechociński się pospieszył i to jest jego polityczny błąd. Zachowanie Janusza jest bardzo emocjonalne, chwilowe i bezpodstawne. Chyba jest to też próba "odgrywki" i zemsta, która zmusi mnie do publicznej aktywności i powiedzenia, kto tak naprawdę powinien być z PSL-u usunięty, bo szkodzi partii dużo bardziej. Inni członkowie PSL-u mają na sumieniu gorsze działania niż ja. Nie chciałbym wskazywać kumpli, jeżeli jednak będę musiał ujawnić takie rzeczy, to to zrobię". Przypomnijmy, że kiedy Serafin nakręcił z ukrycia film z byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem, to tenże eksprezes tak szczegółowo opowiedział o pajęczynie powiązań PSL-owskiego światka, że z pracy wyleciał nie tylko minister rolnictwa Marek Sawicki. Więc gdyby teraz sam Serafin postanowił "się rozpruć" niczym bankier mafii, nasza koalicyjna polityka mogłaby doznać gwałtownego ożywienia. W związku z tym w Warszawie przyjmowane są zakłady: odważy się Piechociński po takim zakamuflowanym szantażu usunąć Serafina czy też sprawa najzwyczajniej w świecie nie jest warta tego, żeby się nią zajmować
Sławomir Jastrzębowski: Bankier mafii i Władysław Serafin
Dziś coś w rodzaju przypowieści. Zinterpretować proszę sobie samemu z dowolnością, na jaką Państwo mają ochotę Jestem po lekturze nowości "Bankier mafii" Rijocka Kennetha. Bardzo źle napisana bardzo ciekawa prawdziwa historia amerykańskiego prawnika, Rijocka Kennetha właśnie, który prał kokainowej mafii miliony dolarów. A to udawał turystę, wywożąc w bagażu kilogramy studolarówek, a to rejestrował lipne spółki w rajach podatkowych, które prowadziły księgowość nienachalnie skrupulatną, a to radził zakładanie restauracji, które mogą być pralniami prawie idealnymi. I tak żył sobie nasz prawnik, opływając w kokosy i nowe BMW, aż służby USA zaczęły wyłapywać jego kolegów zleceniodawców. Zatrzymani twardziele, mając przed sobą perspektywę wieloletniego więzienia albo nawet dożywocia, "pruli się" szczerze i szeroko (w slangu więziennym czasownik "pruć" oznacza współpracować z prokuraturą, wydając na pastwę prawa wspólników). Kiedy policja zatrzymała naszego prawnika, ten postanowił się zemścić i wydał wszystkich zleceniodawców, jakich tylko mógł. Następnie wkroczył na drogę cnoty, a jego koledzy do więzień.