"Super Express": - Minister edukacji ogłasza, że trzeba walczyć o to, by uczniowie nie przynosili zwolnień z WF. Ma się on stać zabawą i nawet dzieci, które nie są szczególnymi atletami, mają czerpać z niego radość i nie przejmować się, że będą źle oceniane. Idea słuszna, ale już docierają głosy ze środowiska nauczycielskiego, że to może być próba zmniejszenia etatów dla wuefistów. Jest obawa, że uczniom będą zaliczane zajęcia poza szkołą. Coś jest na rzeczy?
Sławomir Broniarz: - Patrząc na to, co robi pani minister edukacji, warto przyjrzeć się temu drugiemu dnu i za chwilę okaże się, co tak naprawdę było jej intencją. Muszę natomiast zauważyć, że i bez minister Kluzik-Rostkowskiej nauczyciele radzą sobie z ocenianiem uczniów na takich lekcjach jak WF, plastyka czy muzyka. Ten problem istniał od zawsze i większość nauczycieli oceniała uczniów przez pryzmat zaangażowania w lekcje. Zwracała bowiem uwagę, że talent do sportu, rysunku czy śpiewu nie może być jedynym wyznacznikiem oceny. Nie można jednak wrzucać wszystkich do jednego worka, jak próbuje to robić pani minister.
- Co pan ma na myśli?
- Nie można mówić, że ktoś, kto regularnie przynosi wyprasowany strój na WF, będzie miał taką samą szóstkę, jak uczeń, który może nie do końca jest tak samo dobrze ubrany, ale ma fantastyczne wyniki sportowe. Nauczyciele WF, kierując się swoją mądrością i doświadczeniem, bez pomocy pani minister potrafili to zważyć - docenić z jednej strony predyspozycje jednych uczniów, a z drugiej odpowiednio odnosić do tego zaangażowanie innych. Nie można bowiem jednych krzywdzić kosztem drugich i demotywować tych uzdolnionych sportowo, plastycznie czy muzycznie.
- Skoro jest dobra praktyka nauczycieli, to skąd pomysły pani minister?
- Pani minister lubi szukać taniego poklasku. Było to widać i przy darmowym podręczniku, i widać to teraz. Zbliżają się wybory, więc wchodzi w rolę orędownika rodziców, żeby zdobyć sobie ich przychylność, podnosząc temat zupełnie z sufitu. Jakby pani minister zerknęła do starych rozporządzeń, to zobaczy, że problem oceniania z tych przedmiotów był już podnoszony, a rozwiązania wprowadzane. Nie było pani minister i to działało. Wolałbym, żeby zamiast systemem oceniania, MEN zajął się pomocą dla szkół, żeby każda z nich miała odpowiednie warunki do prowadzenia zajęć z WF. Żeby nie było tak, jak to się zdarza, że cztery klasy potrafią korzystać z jednej sali gimnastycznej. To potrafi zniechęcać do udziału w zajęciach WF bardziej niż system oceniania.
Czytaj: NOWY SONDAŻ prezydencki: Komorowski 40,4%, Duda 30,6%