Zdobyła w stolicy ponad 311 tys. głosów. Głosowano na nią, widząc w niej apolityczną specjalistkę od Unii Europejskiej. Trudno określić, na ile apolityczna była zawsze związana z lewicą eksminister w rządzie Leszka Millera. Na pewno nie brakowało jej kompetencji do bycia dalej polską komisarz UE.
Chyba między innymi dlatego wybierano ją w Warszawie. Donald Tusk buduje jednak wokół siebie drużynę na długie lata. Chce ufać tym, których zna od dawna, i którzy nie mają zwyczaju machać apolitycznością, gdy biorą udział w politycznej grze.
Komentatorzy dość zgodnie zwracają uwagę, że ten właśnie aspekt mógł wziąć górę w czasie podejmowania decyzji przez premiera o zastąpieniu Danuty Hübner Januszem Lewandowskim.
Można oczywiście wylewać krokodyle łzy, jak przedmiotowo potraktowana została była komisarz, ale polityka nie jest miejscem na sentymenty. Donald Tusk wie, że musi się otaczać ludźmi, którzy są przy nim od lat. Takim, którzy nie zmieniają politycznych barw, licząc na dobrą posadę w Brukseli.