"Super Express": - "Europa ma twarz Angeli Merkel i nagradza Donalda Tuska. Opowieści, że będziemy mieli swojego człowieka w Brukseli, można włożyć między bajki". To pana słowa. Ostro.
Bronisław Wildstein: - Można by jeszcze ostrzej.
- No to niech pan powie ostrzej.
- Czy któryś z przywódców krajów Unii, nawet nie najważniejszych, zdecydowałby się zostawić swoje rządy na rzecz funkcji reprezentacyjnej w Brukseli? Pani premier Danii powiedziała, że ma u siebie dużo do zrobienia i nie zostawi tego na rzecz tej funkcji reprezentacyjnej.
- Ale że co? Tusk będzie tam wazonem?
- Tylko od tego może tam być. Czy pan wie coś o wielkich osiągnięciach Van Rompuya?
- No nie.
- Właśnie. Tego nikt nie może wiedzieć, bo on jest od tego, żeby zwoływać na wezwanie spotkania przywódców UE.
- To jednak funkcja, która wyznacza kierunki działań Unii. Jakkolwiek by enigmatycznie to brzmiało.
- Proszę sobie nie żartować. Ta funkcja nie ma żadnego znaczenia. A dlaczego Tusk ją dostał i kto to forsował? Angela Merkel. Kto go poparł?
- Przywódcy wszystkich krajów.
- Nie wszyscy. Wystarczyła koalicja trzech najważniejszych.
- Zgodzili się jednak wszyscy.
- Ale za co? Bo Donald Tusk, z tego, co mówią brytyjskie media, zgodził się zmienić prawo emigracyjne Unii, na czym zależało Cameronowi.
- "The Independent" nie stawia tak tej sprawy...
- "Daily Mirror" napisał, że Tusk wyraził zgodę na traktowanie Polaków na Wyspach jako obywateli drugiej kategorii. Zobaczymy. W każdym razie został wynagrodzony przez szefów największych państw.
- Za co został wynagrodzony?
- Za to, że był dla nich wygodny. Chodzi o to, żeby mieć człowieka, który nie będzie im przeszkadzał.
- Jest w tym coś nielogicznego - skoro był taki wygodny jako premier RP, to Merkel powinno zależeć na tym, żeby dalej nim był.
- Ale prawdopodobieństwo, że za rok byłby dalej na tym stanowisku, było już nieduże.
- Mówi pan, że to nagroda. Ale za co konkretnie?
- Za to, że nie sprawiał kłopotów i za to, że jak sam mówił, płynął w głównym nurcie, który wyznaczali inni. Za to, że nigdy nie przeciwstawił się decyzjom możnych, nawet jeśli było one niekorzystne dla Polski.
- Czy chce pan powiedzieć, że Tusk nas zdradził, a teraz ucieka dla pieniędzy?
- Nie, to bardzo ostre słowa. Mówię tylko, że istnieje mechanizm korupcyjny wmontowany w Unię. Stosuje się go w stosunku do słabych polityków ze słabszych krajów.
- Tusk został skorumpowany?
- W jakimś sensie od początku jego polityka była polityką skorumpowaną. Przecież samo stwierdzenie, że będzie się płynąć w głównym nurcie, powinno skompromitować każdego polityka. No, chyba że ten polityk ten nurt tworzy.
- Teraz Tusk ma tworzyć główny nurt.
- Już sobie pożartowaliśmy, przejdźmy do poważnych spraw. Opowieści o tym, że Unia stała się organizmem ponadnarodowym są nieprawdziwe. Zresztą zachowanie Angeli Merkel najlepiej o tym świadczy. Ona się wypowiada w imieniu całej Unii i to ona narzuca swój punkt widzenia innym, a ci inni się na to godzą.
-Możemy cokolwiek zyskać na tym, że Tusk przejdzie do Brukseli?
- Nie widzę takiej możliwości.
- Kto po Tusku w roli premiera?
- Wszystko wskazuje na Kopacz.
- Dorota Kania w pana telewizji powiedziała o niej tak: "Ilość wypowiedzianych przez nią kłamstw można zmieścić w książce". Zgadza się pan?
- Nie wiem, czy wypełniłaby całą książkę. Jednak ilość kłamstw, które wypowiedziała w sprawach fundamentalnych, powinna ją dyskwalifikować. I nie, żeby pozbawić ją awansów, ale by zupełnie odeszła z życia publicznego.
- Czyli pana zdaniem nie powinna być premierem?
- Nie powinna być marszałkiem Sejmu! Nie powinna w ogóle funkcjonować w polityce! A żeby być premierem, to już w ogóle.
- Jakie kłamstwa pan jej zarzuca?
- Opowiadała, że ziemia w Smoleńsku była przekopana i przesiana na metr. To "Super Express" pokazywał, jak to wyglądało - zostało mnóstwo fragmentów samolotu, dokumenty ofiar i Bóg wie co jeszcze. Opowiadała też, jak bardzo była wzruszona cudownymi relacjami z rosyjskimi patomorfologami, z którymi ich polscy koledzy wspólnie dokonywali sekcji zwłok. A przecież polskich lekarzy w ogóle tam nie było. To wszystko kłamstwa.
- I to całkowicie kompromituje ją jako polityka?
- Publiczne kłamstwa nie mogą być standardem w polityce. Powinniśmy kłamców eliminować i zostawić tylko tych, którzy nie kłamią publicznie. Pan mi powie, że to mało realne, ale powinniśmy do takiej rzeczywistości zmierzać. Przecież cała afera z Clintonem nie była o to, że uprawiał seks z asystentką, ale o to, że kłamał. I to była sprawa dość duperelna w porównaniu ze Smoleńskiem.
- Pytanie o pana telewizję. Minęliście rok i chyba ta rocznica nie była hucznie obchodzona.
- My w ogóle mało co hucznie obchodzimy. Nie mamy na to środków.
- No właśnie - ma pan pieniądze czy nie?
- Mamy pieniądze, bo istniejemy, żyjemy, funkcjonujemy i rozrastamy się.
- Mało słychać o TV Republika.
- Dlaczego? Ja wciąż czytam, że mamy taką małą widownię.
- Macie małą?
- Mamy małą, zwłaszcza kiedy się porówna, że mamy zasięg o jedną trzecią mniejszy niż te stacje, z którymi się nas porównuje. Jakby porównało się nas proporcjonalnie, to byłoby inaczej.
- Pan, prezes wielkiej telewizji TVP, teraz wylądował w TV Republika, jest pan szefem, właścicielem.
- Sam sobie ten los zgotowałem i jestem zadowolony.
- Ma pan niszową telewizję.
- Dlaczego niszową? Ona nie będzie niszowa, już nie jest niszowa. Nie jest skierowana do jakiejś zamkniętej grupy.
- Czy nie ma pan takiego poczucia, że trochę się wtłoczyliście w takie prawicowe getto?
- Nie. To inni chcą nas wtłoczyć.
- Chcecie powtórzyć sukces Fox TV?
- Pewnie, że chcemy powtórzyć sukces Fox TV, ale to nie na tym polega. Jeżeli pan popatrzy na nasze serwisy informacyjne, to one są bezstronne.
- Ja patrzę np. na dobór gości w waszych programach.
- Dobór gości zależy trochę od tego, kto chce do nas przychodzić. Nasz rząd zapraszamy bez przerwy.
- Bojkotuje was rząd?
- Rząd absolutnie nas bojkotuje, właściwie wbrew normom.
- Ale widziałem tam polityków PO.
- No tak, czasami się udaje. Czasami udaje się też ściągnąć tzw. dziennikarzy z mainstreamu, ale oni też nas bojkotują. Wolą nas otorbić i powiedzieć, że jesteśmy be, że jesteśmy prawicowym skansenem.
- A jaki jest wasz pomysł na telewizję informacyjną?
- Przyzwoita telewizja informacyjna o konserwatywnym fundamencie, tzn. jej twórcy mają konserwatywne poglądy. To oznacza, że trzymamy się standardów. A standardy oznaczają, że oddzielamy informacje od komentarzy.
- A oddzielacie?
- Oczywiście.
- A jak zacznie rządzić PiS, będziecie krytykować rząd?
- No pewnie. My i teraz potrafimy krytykować PiS.
- Będzie pan krytykował Kaczyńskiego?
- Jak zasłuży.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail