Mateusz Morawiecki ma problem z siostrzeńcem, który nie boi się iść pod prąd polityce prowadzonej przez rząd wujka. Młodzian premiera raczej oszczędza, ale zdarzyło mu się wulgarnie nazywać m.in. samego prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Po tym, gdy opublikowano wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji w Dzienniku Ustaw, Franek Broda nie wytrzymał. - Myślę, że większość z was oglądała Harry’ego Pottera. Praktycznie każdy czarodziej bał się wymówić prawdziwego imienia Voldemorta i mówili "Sam wiesz kto". Nie będę szedł w ich ślady i użyje prawdziwego imienia. Jarek, jesteś skur**synem i tyle mam Ci do powiedzenia. Byłeś już u swojego proboszcza i powiedziałeś, jak to dzielnie razem z Juleczką i jej trybunałem "obroniłeś" życie? - pieklił się siostrzeniec Mateusza Morawieckiego. - Wiesz, jaka jest prawda? Macie na rękach krew kobiet, które psychicznie i fizycznie nie wytrzymają. Wracamy na ulicę i nie wygracie tak łatwo. "Kobiety mają gotować - to wam ugotują piekło", a my razem z nimi - groził Franek Broda. Teraz w rozmowie z "gazetą Wyborczą" 18-latek zdradził, jak obecnie wyglądają jego relacje ze słynnym wujkiem.
CZYTAJ TAKŻE: Podwyżki dla posłów. Miażdżące wyniki sondażu, Polacy są oburzeni
Franek Broda o relacjach z Mateuszem Morawieckim
Okazuje się, ze obecnie Franek Broda nie spotyka się zbyt często z Mateuszem Morawieckim. - My się za często z wujkiem nie widujemy. I to nie ze względu na to, że mamy jakieś superinne poglądy. Kiedyś się faktycznie spotykaliśmy. Jak jeszcze był prezesem banku. Na przykład na święta. Ale wtedy byłem dużo młodszy i jeszcze się w żadną politykę nie angażowałem. Nie wiem nawet, czy on się już wtedy angażował. No, ale jak już został premierem, to niezależnie od tego, czy się go lubi, czy nie, trzeba przyznać, że jako premier ma obowiązki, coś musi robić… - tłumaczył siostrzeniec premiera. Dziennikarz 'gazety Wyborczej" dopytywał Franka Brodę o spotkania w święta. Prawda okazała się bardzo smutna, bo takich spotkań po prostu nie ma. - Ale właśnie nie dlatego, że się różnimy poglądami, tylko ze względu na to, że on ma obowiązki, rodzinę w Warszawie itd - wyjaśnił 18-latek.