koronawirus

i

Autor: pixabay

Sklepy spożywcze będą czynne, żywności nie zabraknie. Zamkną galerie handlowe i granice

2020-03-13 16:36

Ministerstwo Zdrowia nie zmienia zaleceń – Polacy, którzy mieli kontakt z koronawirusem, mają nie zgłaszać się na testy, ale czekać do wystąpienia pierwszych objawów. Zalecenie nie dotyczy jednak ważnych polityków, bo ci mogą liczyć na badanie w ekspresowym tempie!

Niestety, wygląda na to, że nie jesteśmy traktowani jednakowo i zwykły Kowalski znaczy mniej od takiego wiceministra. Przykład? W środę resort zdrowia informował o kolejnym chorym - „młodym mężczyźnie z Warszawy”. Okazało się, że zarażony brał udział w jednej konferencji z dwoma wiceministrami aktywów państwowych: Januszem Kowalskim (42 l.) i Tomaszem Szczegielniakiem (47 l.). – Obaj pilnie udali się na badania – potwierdzał rzecznik kierowanego przez nich resortu. Na szczęście okazało się, że obu politykom nic nie jest. – Wynik ujemny. Normalnie pracuję zdalnie (…) Każdemu życzę zdrowia – przekazał już w czwartek w mediach społecznościowych Kowalski. Czyli historia z happy endem?

Wcale nie, bo zwykły Polak o takim traktowaniu może zapomnieć! I to nawet wtedy, gdy miał kontakt z otoczeniem osoby, którą koronawirus pozbawił życia. Tak jest w przypadku Janusza Borowicza, kościelnego z Czapur pod Poznaniem, gdzie mieszkała Barbara K. († 57 l.) - pierwsza osoba, która w Polsce zmarła przez wirusa. Pan Janusz służy do mszy w tym samym kościele, w którym szafarzem jest mąż zmarłej. Również zarażony. – Widziałem go w zakrystii, mimo że nie podawaliśmy sobie nawet ręki, jestem na kwarantannie. Na razie nikt mnie jednak nie przebadał – mówi w rozmowie z „SE” Borowicz. A gdyby był w rządzie, miałby już wynik badania!

Zobacz także: Pierwsza ofiara śmiertelna koronawirusa na Ukrainie. Kobieta przyjechała z Polski

Express Biedrzyckiej - WYDANIE SPECJALNE