Przypomnijmy. 18 grudnia do siedziby CEK NATO w Warszawie, używając dorobionego klucza, weszli urzędnicy resortu Antoniego Macierewicza (68 l.). I pewnie przecierali oczy ze zdziwienia, gdy znaleźli liczne butelki z przeróżnymi alkoholami: wódka, wino, whisky... Niektóre były już otwarte. Prawdopodobne więc jest, że wysokoprocentowe trunki wypito w centrum. - To był żenujący widok. Jedna wielka kompromitacja CEK NATO za rządów PO. To centrum powinno się wtedy nazywać centrum libacji. Być może badali poprzez alkohole świata, czym zajmują się kontrwywiady innych państw - komentuje nam poseł PiS i wiceszef sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych Marek Suski (58 l.). Co na to były szef CEK NATO? - To być może ten alkohol dostali żołnierze w okresie przedświątecznym. To zupełnie zrozumiałe. Ja również otrzymałem. U mnie w gabinecie były trzy butelki alkoholu. Dostałem od łączników zaprzyjaźnionych służb wino, whisky i koniak. I tyle. U nas nie było urządzanych żadnych przyjęć. Nie było czasu, żeby spożywać alkohol. Była ciężka praca - przekonuje płk Krzysztof Dusza, były dyrektor CEK NATO. Czyli alkohol z butelek po prostu wyparował...
Bartosz Kownacki (37 l.), wiceminister obrony narodowej:
- To kompromitacja na całej linii. Urzędowa instytucja nie jest miejscem, żeby hurtowo przetrzymywać w niej alkohol!
ZOBACZ: BOR kupuje 20 nowych limuzyn! Wymagania spełniają tylko najbardziej luksusowe marki premium