Hubert Biskupski: Sikorski ma rację. Niestety...

2011-12-01 3:15

Wystąpienie ministra Radosława Sikorskiego w Berlinie, podczas którego zaprezentował wizję nowej, silniejszej i zjednoczonej (federacyjnej) Europy, wywołało furię polityków PiS i formacji pisopodobnych. Posypały się oskarżenia o zdradę narodową, wasalizację Polski, złamanie konstytucji, filogermanizm. W efekcie będzie wniosek o odwołanie szefa MSZ i o postawienie go przed Trybunałem Stanu.

Operetkowe działania PiS i formacji pisopodobnych oraz ich wnioski o dymisję, które z kretesem przepadną w głosowaniu, robią tylko ludziom wodę z mózgu. Zamiast bezmyślnego jazgotu wolałbym usłyszeć rzetelną analizę słów Sikorskiego, które rzeczywiście mogą wywoływać kontrowersje, jak choćby propozycja nadzorowania budżetów krajowych przez Unię.

Czy szef MSZ, proponując reformę Unii i ścisłą współpracę 27 państw w jej ramach, dąży do ograniczenia naszej suwerenności? Czy mówiąc, że to Niemcy mogą i powinny uratować Unię przed rozpadem, oddaje naszym zachodnim sąsiadom hegemonię w Europie? Stawianie takich zarzutów świadczy moim zdaniem albo o złej woli, albo o całkowitej niewiedzy.

Czy tego chcemy, czy nie, to właśnie Niemcy są dziś najpotężniejszym gospodarczo państwem UE. Ani Polska ze swoją tysiącletnią historią, ani na przykład Czechy z historią jeszcze dłuższą nie są w stanie zapobiec obecnemu kryzysowi. Nie mamy kilkudziesięciu miliardów, by ratować Grecję czy inną Irlandię przed bankructwem.

Berlińska diagnoza Sikorskiego i jego propozycje brzmią rozsądnie. Warto się nad nimi pochylić. Warto je rozważyć, bo rozpad Unii Europejskiej z pewnością nie wyjdzie nam na dobre.