Chodzi o okres od 2009 r. do 2013 r. Sikorski pełnił wtedy funkcję szefa polskiej dyplomacji. Według przepisów przysługiwała mu rządowa limuzyna z dwoma oficerami Biura Ochrony Rządu. Dodajmy, że nie byle jaka limuzyna, bowiem Sikorski woził się luksusowym bmw serii 7 bądź wygodnym mercedesem. Ale w tym samym czasie dostawał też pieniądze z Sejmu na rozliczenie podróży prywatnym autem. W sumie przez pięć lat - mimo że korzystał z ministerialnej bryki - dostał blisko 80 tys. zł na zwrot kosztów paliwa do swojego auta, czyli jak wyliczył "Wprost", przemierzył dystans odpowiadający dwóm okrążeniom kuli ziemskiej! "Wyliczyliśmy, że musiałby w każdy weekend przejeżdżać prawie 600 km i w każde święto 300 km" - pisze tygodnik.
Radek Sikorski brał sejmową kasę na paliwo?
Co na to Sikorski? Jego rzecznik Małgorzata Ławrowska zapewnia, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. - Radosław Sikorski zawsze oddzielał działalność poselską od funkcji ministerialnej. Nigdy nie używał samochodów służbowych, będących w gestii MSZ, do celów poselskich - twierdzi Ławrowska. Jednak na pytanie, jak politykowi Platformy udało się wyjeździć dziesiątki tysięcy kilometrów, odpowiedzi już nie udzieliła.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Zobacz: Posprzątali Sikorskiemu wieś! Sikorski to gospodarz pełną gębą! [ZDJĘCIA]