"Super Express": - Unia Europejska i Federacja Rosyjska uzgodniły prowadzenie dwustronnych konsultacji na poziomie eksperc-kim odnośnie do umów stowarzyszeniowych z Unią w ramach Partnerstwa Wschodniego i ich gospodarczych konsekwencji dla obu stron. Chyba wypada pogratulować rosyjskiej dyplomacji zwycięstwa...
Siergiej Markow: - Jest to wspólne zwycięstwo Rosji i Unii Europejskiej. Ostatnimi czasy pojawiło się zbyt dużo kontrowersji i należało podjąć próbę wyjścia z sytuacji konfliktowej. Ta próba się powiodła.
- Nie wydaje się panu, że z polskiej perspektywy jest to zwycięstwo Rosji, ale już nie Polski? Dla Polski to klęska. Przecież Partnerstwo Wschodnie wymyślono w Warszawie - wsparła nas Szwecja - i miało ono służyć jako platforma współpracy z postradzieckimi państwami bez udziału Rosji, która i tak politycznie i ekonomicznie jest silnie obecna w tym regionie.
Zobacz: Donald Tusk: Nie jestem przekonany, czy Ukraina potrzebuje mediacji. Ukraina potrzebuje pomocy
- Cóż, mogę się zgodzić z taką perspektywą. W pewnej mierze rzeczywiście jest to klęska Polski. Rzecz w tym jednak, że ta klęska była wpisana już w podstawy tej koncepcji. W Rosji postrzegaliśmy ją jako dążenie Polski do uzyskania dominującej pozycji na obszarze, o którym pan wspomina - zwłaszcza na Białorusi i na Ukrainie. Ale taka koncepcja jest nazbyt radykalna. Choćby nawet z tego powodu, że wchodzi w sprzeczność z głównymi tendencjami rozwoju Unii Europejskiej, gdyż tworzy linie podziału na kontynencie, podczas gdy Unia deklaruje, że stara się przeciwdziałać podziałom. Zatem kwestią czasu było znalezienie się tej koncepcji w kryzysie, który zmusiłby do poszukiwania lepszych rozwiązań. Do tego kryzysu doszło podczas szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie w ostatnich dniach listopada ubiegłego roku. Uczestniczące w nim strony znalazły się w ślepym zaułku, gdyż nadano mu nazbyt radykalną formułę. W tej sytuacji to już Brukseli, a nie Warszawie przyszło wyprowadzać ten projekt z kryzysu, w jakim się znalazł.
- Tylko czy aby teraz nie uszło życie z tego projektu? Mimo wszystko Unia Europejska i Rosja to są dwie różne drużyny. Istnieje obawa, że Rosja będzie hamulcowym w procesie zbliżenia Unii z krajami, które w przyszłości mogłyby do niej dołączyć.
- Nie wydaje mi się. Do tej pory strategia Partnerstwa Wschodniego zakładała wyłączenie Rosji z procesów europejskich. Krach wileńskiego szczytu nie jest krachem Partnerstwa Wschodniego, lecz jest krachem jego radykalnej i ekskluzywnej wizji. To dało szansę na zmianę strategii tego projektu na inkluzywną - na włączenie Rosji do procesów zachodzących w Europie. Decydując się na utworzenie Partnerstwa Wschodniego, pomyłka Brukseli polegała na tym, że dała zbyt dużo swobody w działaniu polskim politykom, którzy zachowali się nieodpowiedzialnie, obierając radykalny kurs. Na szczęście obecnie ten kurs się zmienił. Stosunki Rosji z Unią Europejską nie zawsze opierają się na wykluczających się dążeniach. Np. Rosja i Unia zainteresowane są tym, aby Ukraina rozstrzygała swoje spory nie w ramach wojny domowej, lecz w ramach pokoju. Są również zainteresowane ciągłym rozwijaniem współpracy ekonomicznej, kulturalnej, naukowej i edukacyjnej. Każdy krok w stronę zbliżenia Rosji i Unii - szukanie tego, co łączy, a nie dzieli - jest krokiem w dobrym kierunku. Porozumienie w sprawie Partnerstwa Wschodniego jest takim krokiem.
Siergiej Markow
Dyrektor Instytutu Badań Politycznych