Minister koordynator służb specjalnych pytany o to jak długa jest tak zwana lista Pegasusa nie chce podawać żadnej liczby. Tomasz Siemoniak dodaje jednak, że już w przyszłym tygodniu uszy proces powiadamiania poszczególnych osób, które mogły być inwigilowane z powodów politycznych. - Umówiliśmy się z Ministrem Bodnarem bo tutaj władztwo jest Prokuratora Generalnego, którym on jest, że przejrzymy tę listę i Prokurator Generalny powiadomi osoby indywidualnie, które były w sposób nieuzasadniony inwigilowane. Uznaliśmy, że to jest jedyna możliwa droga i wtedy jeżeli zainteresowany otrzyma taką informację formalnie będzie mógł się nią podzielić albo nie będzie chciał się podzielić - mówił minister w "Sednie Sprawy".
Siemoniak dodaje, że sprawę z jednej strony trzeba solidnie przygotować, a z drugiej nie można zbyt długo zwlekać z podawaniem wszelkich informacji. Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej jest zdziwiony, że niektórzy politycy, także z jego obozu, podają konkretne liczby dotyczące tzw. listy Pegasusa. - Dziwię się też temu, że niektórzy o tym mówią. Dziwię się też temu, że panowie Kamiński z Wąsikiem na swojej konferencji też do jakiejś liczby się odnosili. To nie są jawne informacje. Przyjmujemy zgodną z prawem i ze zdrowym rozsądkiem drogę poinformowania tych ludzi, który byli bezzasadnie inwigilowani i pozostawiamy im decyzję czy chcą to ujawnić - wskazuje gość "Sedna Sprawy"