Kamila Biedrzycka: Mimo ogromnej liczby problemów i zaliczeniu poważnych wpadek PiS jest nadal liderem sondaży. To kwestia ich siły czy waszej słabości jako opozycji?
Tomasz Siemoniak: To jest generalna zasada pewnych procesów społecznych, które przekładają się na sondaże. Nie pamiętam żeby kiedykolwiek były szybkie skutki jakichś zdarzeń. Wyborcy głosowali rok temu, są do tego wyboru przywiązani. Spadki PiS są niewątpliwe, natomiast to nie jest tak, że nagle w wyniku jakichś zdarzeń połowa wyborców może od partii odejść. Sądzę, że tu mamy raczej do czynienia z erozją poparcia i że te spadki zaufania wobec polityków PiS postępują. I że tydzień po tygodniu będzie tylko gorzej. Nie mam co do tego wątpliwości.
- Na jakiej podstawie?
- Gdzie się nie obejrzymy to kryzys. A przede wszystkim rośnie rachunek za walkę z pandemią, za tę propagandę sukcesu, która się srogo mści w tym momencie. Jeśli się mówiło, że jesteśmy najlepsi i świat nas podziwia, to teraz się brutalnie zderzamy z rzeczywistością.
- Wie pan co dzieje się z tzw. ustawą COVID-ową przegłosowaną przez parlament i podpisaną przez prezydenta?
- Po prostu nie jest publikowana! Zdaniem obozu rządzącego są tam bowiem zapisy dające podwyżki wszystkim lekarzom walczącym z COVID-19, a nie tylko tym wskazanym przez wojewodów. W sposób absolutnie bezprawny stawiają się ponad parlamentem i prezydentem, który ustawę podpisał. Premier ją przetrzymuje, a ja w żaden sposób nie potrafię tego wyjaśnić.
- Rząd ma refleksję, że popełniono błąd, na który nie stać budżetu państwa. Wg pana premier łamie prawo nie publikując tej ustawy?
- Oczywiście, że łamie prawo. W sposób wyjątkowo jawny i bezczelny. Jeśli rzeczywiście ktoś miał się pomylić, to możliwa była reasumpcja głosowania. Pomyliło się 20 osób? W tym wicepremier i ministrowie?! A jeśli ustawa jest rzekomo wadliwa, to prezydent mógł jej nie podpisywać. To jest więc bardzo groźna gra z państwem, groźna gra z praworządnością. W jawny sposób łamane są podstawowe zasady. I nic premiera Morawieckiego tutaj nie usprawiedliwia. Doszło do tego, że premier – bo nie podoba mu się ustawa – jej nie publikuje i ona nie wchodzi w życie. To jest łamanie parlamentaryzmu, a przy okazji kompletne lekceważenie prezydenta. Groźna sprawa. Element zamachu stanu – premier się postawił ponad parlamentem i prezydentem.
- Roman Giertych udostępnił nagranie, na którym były rzecznik PiS Adam Hofman ma wg niego proponować Leszkowi Czarneckiemu zatrudnienie w banku Michała Krupińskiego, byłego prezesa PeKaO S.A. Czarnecki odmawia i tydzień po tym spotkaniu Zbigniew Ziobro oświadcza, że chce go aresztować i w tym celu wystawić list gończy. Składa się to panu w całość? To sprawa na komisję śledczą?
- To są oskarżenia o dużym ciężarze gatunkowym i one muszą być poparte dowodami. Oczywiście od momentu gdy Roman Giertych został absurdalnie zatrzymany w kajdankach, widać że PiS nie ma tu czystego sumienia. Tak samo jak ws. pana Czarneckiego, jego interesów i w kwestii całej afery Komisji Nadzoru Finansowego (…) dużo się tutaj złego dzieje. Ale przede wszystkim potrzeba dowodów i spodziewam się, że pan Roman Giertych zdaje sobie sprawę z tego, że musi te dowody pokazać. Wiadomo, że komisji śledczej nie będzie, bo PiS nigdy się na nią nie zgodzi. Tu chodzi o wielkie interesy, o miliardy złotych, które – pamiętajmy – są własnością państwa. To polski majątek, więc mamy prawo te pytania stawiać. Uczciwa prokuratura kiedyś na pewno to rozliczy. Jeśli dziś jest tak, że sam prokurator generalny jest jakąś stroną pewnych projektów biznesowych, to oczywiście tylko komisja śledcza może takie rzeczy wyjaśniać. Bo jak podwładny Ziobry ma sprawdzić czy Ziobro jest zaangażowany w jakieś przejęcia banków? Cała władza PiS jest przegniła i gdzie jej nie dotknąć to widać. Sektor zbrojeniowy, energetyczny i jak widać także bankowo-ubezpieczeniowy. Ale od Giertycha lub Czarneckiego trzeba oczekiwać przedstawienia dowodów, bo inaczej będziemy dyskutować tylko o spekulacjach.