Opiekunowie niepełnosprawnych dzieci już ponad dwa tygodnie protestują w Sejmie przeciwko polityce rządu. Domagają się m.in. natychmiastowego podniesienia świadczeń pielęgnacyjnych do wysokości płacy minimalnej, czyli 1680 zł brutto.
Z kolei pod Sejmem protestują opiekunowie dorosłych niepełnosprawnych. Dwóch z nich rozpoczęło głodówkę. Domagają się przywrócenia świadczeń pielęgnacyjnych zabranych przez rząd w lipcu ubiegłego roku.
Wśród protestujących nie ma sparaliżowanego Leszka Piątka (55 l.) z Bydgoszczy i jego siostry Anny (56 l.), ale całym sercem solidaryzują się z nimi i popierają protest. Pan Leszek to kuzyn senatora PO Jana Rulewskiego. Dlatego polityk PO doskonale rozumie cierpienie opiekunów i ich ciężko chorych podopiecznych.
Jego kuzyn, pan Leszek Piątek od 30 lat jest sparaliżowany po wypadku samochodowym. Nie wstaje z łóżka, ma szyjne złamanie kręgosłupa. Opiekuje się nim siostra, która nie pracuje, bo 24 godziny na dobę zajmuje się chorym bratem. Ledwo starcza im na przeżycie.
- Mamy 520 zł zasiłku plus rentę i zasiłek pielęgnacyjny czyli razem 940 zł. Leki kosztują 300 zł miesięcznie - wata , pampersy, gaza - 200 zł., do tego opłaty za gaz, prąd i nic nam nie zostaje. Popieramy jak najbardziej protest w Sejmie opiekunów niepełnosprawnych i prosimy rząd Tuska, aby się nad nami zlitował - mówią zgodnie pani Anna i jej niepełnosprawny brat.
– Rząd musi podnieść świadczenia od 1 stycznia 2015 r. bo tym ludziom należy się godne życie! Panie premierze! Apeluję o to do pana – mówi Rulewski.