O zgodę na areszt wystąpiła prokuratura, która chce postawić posłowi kolejne zarzuty. W kwietniu szczecińska delegatura Prokuratury Krajowej postawiła Gawłowskiemu pięć zarzutów dotyczących okresu, kiedy pełnił on funkcję wiceministra środowiska. Trzy z tych zarzutów miały charakter korupcyjny. Gawłowski trafił wtedy na trzy miesiące do aresztu, ale opuścił go po wpłaceniu kaucji w wysokości pół miliona złotych.
Na tym jednak problemy polityka PO z prawem się nie skończyły. W czerwcu, kiedy Gawłowski przebywał jeszcze w areszcie szczecińska prokuratura postawiła mu dwa kolejne zarzuty i wystąpiła do Sejmu o uchylenie immunitetu i zgodę na tymczasowy areszt. Tym razem zarzuty miały dotyczyć apartamentu w Chorwacji, który, zdaniem śledczych, miał być łapówką biznesmena z Kołobrzegu.
8 listopada komisja regulaminowa Sejmu pozytywnie zaopiniowała wniosek prokuratury, ale zanim doszło go poselskiego głosowania w tej sprawie, Gawłowski sam zrzekł się immunitetu. Po wpłynięciu oświadczenia posła w tej sprawie, marszałek Sejmu Marek Kuchciński, poinformował, że ponownie wraca ona do komisji regulaminowej i znika z porządku obrad Sejmu. W poniedziałek komisja uznała, że z formalnego punktu widzenia oświadczenie jest poprawne. To utorowało drogę do dzisiejszego głosowania w Sejmie.
Decyzja posłów oznacza, że Stanisław Gawłowski usłyszy nowe zarzuty w delegaturze Prokuratury Krajowej w Szczecinie i może zostać wobec niego zastosowany areszt tymczasowy. Aby poseł ponownie trafił za kratki, prokuratura musi się zwrócić z odpowiednim wnioskiem do sądu.