Sejm domaga się sprostowania w sprawie rzekomych biesiad Ewy Kopacz. Zobacz co ukrywał w tej sprawie...

2015-04-14 19:41

Kancelaria Sejmu domaga się od "Super Expressu", sprostowania nieprawdziwych informacji, jakoby Ewa Kopacz jako marszałek Sejmu "wydała 40 tys. zł na biesiady w ekskluzywnych restauracjach". Postanowiliśmy więc ujawnić korespondencję w tej sprawie i pokazać w jaki sposób sejmowi urzędnicy przez miesiąc nie ujawniali publicznych danych.  

Proces w tej sprawie ruszył dziś przed Sądem Okręgowym dla Warszawy - Pragi. Następna rozprawa ma odbyć się 28 kwietnia. W lipcu "Super Express" opublikował artykuł p.t. "Ewa Kopacz wydała 40 tys. zł na biesiady w eksluzywnych restauracjach" . W artykule pytaliśmy: "  Czy marszałek Sejmu Ewa Kopacz mogła być podsłuchiwana i nagrywana w restauracji »Sowa i Przyjaciele« oraz w pałacyku Sobańskich?". I dodawaliśmy: "Nie można tego wykluczyć. Wiadomo bowiem, że kilkakrotnie gościła w tych restauracjach na uroczystych przyjęciach opłaconych ze środków Kancelarii Sejmu. Wydano na nie 40 tys. zł!".

W trybie prawa prasowego Kancelaria Sejmu zażądała od "SE" sprostowania "nieprawdziwej informacji", że marszałek Sejmu "kilkakrotnie gościła w restauracjach »Sowa i Przyjaciele« oraz »Amber Room« na uroczystych przyjęciach opłacanych przez Kancelarię Sejmu". O ewentualnym nagrywaniu, ani podsłuchach ani słowa. Wobec nieopublikowania sprostowania sprawa trafiła do sądu.

Ale po kolei:

22 czerwca 2014 r. ,"Super Express" po wybuchu afery taśmowej, wysyła do Kancelarii Sejmu, pytania. A w nich próbuje dokładnie ustalić: " kto z kierownictwa Kancelarii Sejmu oraz Prezydium Sejmu w latach 2011-2014 (do 22 czerwca) gościł w restauracji "Sowa i Przyjaciele", "Lemongrass", a także w restauracji w Pałacyku Sobańskich i opłacał wizyty w w/w restauracjach ze srodkow sejmowych ( z budzetu Kancelarii Sejmu, z funduszu reprezentacyjnego badz ze słuzbowej karty płatniczej); chodzi o wymienienie z imienia i nazwiska osob, które gosciły w w/w lokalach; a takze o podanie z czym ich wizyta miała zwiazek oraz jaki był koszt poszczegolnych wizyt w/w lokalach". (załącznik nr 2)

Odpowiedź nadchodzi dopiero po 13 dniach, a dokładniej 4 lipca 2014 r.. Kancelaria Sejmu przysyła nam informacje, odnośnie wydatków w "Amber Room" i restauracji "Sowa i Przyjaciele" . (załącznik nr 1). Okazuje się, że wydano tam 40 tys. zł.  Mimo zadanych pytań,  Kancelaria nie przysyła nam informacji o choćby jednej z osób z Prezydium Sejmu bądź Kancelarii, która gościła w tych lokalach. Dlaczego? Tego nie wiadomo...Możemy się tylko domyślać, że nikt z Platformy Obywatelskiej nie chciał być kojarzony ani z aferą taśmową, ani z podsłuchami w tych lokalach...

Po naszym dziennikarskim śledztwie, udaje nam się potwierdzić w kilku żródłach (m.in w służbach, które zajmowały się aferą taśmową), że marszałek Sejmu Ewa Kopacz, a obecna premier również bywała w restauracjach, w których podsłuchiwano polityków.

22 lipca 2014 ukazuje się artykuł w "Super Expressie", w którym informujemy o wizycie ówczesnej marszałek Sejmu w luksusowych restauracjach. Dopiero po naszej publikacji 23 lipca Kancelaria Sejmu (czyli ponad miesiąc od zadanych przez "Super Express" pytań) dostaje olśnienia i przysyła listę osób z sejmowego kierownictwa, która odwiedzała "Amber Room" i restaurację "Sowa i Przyjaciele". Wśród odwiedzających są m.in. Ewa Kopacz, ówczesny wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk i ówczesny poseł PO Andrzej Halicki. Sejmowi urzędnicy twierdzą jednak, że marszałek Kopacz była w knajpie Roberta Sowy tylko raz i na chwilę. Według naszych informatorów, było zupełnie inaczej. Sprawę będzie więc musiał najpewniej rozstrzygnąć sąd...