Prezydenta wybiera naród większością głosów. Podobnie premiera, rząd, prezesów NBP czy NIK wybiera zwykła większość sejmowa. Ale już by wybrać piętnastu sędziów do KRS zdaniem prezydenta potrzebna jest większość 3/5 głosów. Jasno z tego wynika, że KRS jest najważniejszym organem państwa. To dziwne, bo konstytucja nie nadaje jakichś szczególnych uprawnień Krajowej Radzie Sądownictwa. Otóż członkowie tej rady przygotowują listę kandydatów na sędziów, których ostatecznie mianuje prezydent. Poza tym KRS stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów, co w przeszłości było realizowane w sposób nierzucający się w oczy. Jeżeli jakaś ustawa mogłaby uchybić tej niezależności i niezawisłości, wtedy KRS może ją zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego. Tyle i tylko tyle kompetencji przypisano KRS w konstytucji. Musi być jakaś ukryta tajemnica konstytucyjna, skoro od tygodni Polska żyje w napięciu, bo nie ustalono na owych spotkaniach, co zrobić, jeśli kandydat do KRS nie uzyska 3/5 głosów w Sejmie. Zdaniem głowy państwa w przypadku impasu w Sejmie ostateczną decyzję o wyborze kandydatów na sędziów podejmowałby prezydent, a następnie ten sam prezydent będzie ich mianował.
Proponuję proste rozwiązanie. Należy ponumerować wszystkich kandydatów do KRS i wrzucić kule z tymi numerami do maszyny losującej wypożyczonej od Totolotka. Bęben losujący wyrzuci piętnastu wybrańców z dowolnej liczby zgłoszonych kandydatów. Będzie taniej, prościej i sprawiedliwie. A więc sędziowie do bębnów (losujących) i naród odetchnie z ulgą.
Sprawdź: Zgoda prezydenta z Kaczyńskim, wojna z Ziobrą
Polecamy ponadto: Kaczyński komentuje zgrzyt na linii rząd-prezydent