Marek Król: Sędziowie do bębnów

2017-10-23 4:00

Pod koniec PRL opowiadano dowcip o tym, jak to polskim uczonym udało się w cudowny sposób ożywić mumię egipską. Jakież było ich zdziwienie, kiedy zaraz po przebudzeniu owa mumia zapytała: A Fogg to jeszcze śpiewa w Polsce? Chodziło o popularnego piosenkarza Mieczysława Fogga, który rozpoczął karierę w II Rzeczypospolitej i koncertował do swojej śmierci w 1990 r. Dziś można by ten stary dowcip powtórzyć. Tym razem mumia egipska ożywiona przez naszych uczonych zadałaby inne pytanie: czy w Belwederze ciągle jeszcze prezydent Andrzej Duda spotyka się z prezesem Jarosławem Kaczyńskim? W ubiegły piątek odbyło się kolejne spotkanie Kaczyński - Duda, a już wiemy, że nie jest to ostatnia z tych belwederskich debat. Dramaturgia, wytwarzana nie tylko przez media, wskazuje, że najważniejsi w Polsce nie są: prezydent, premier, ministrowie czy prezes NBP. Otóż jądrem polskiej demokracji, najważniejszym gremium jest Krajowa Rada Sądownictwa.

Prezydenta wybiera naród większością głosów. Podobnie premiera, rząd, prezesów NBP czy NIK wybiera zwykła większość sejmowa. Ale już by wybrać piętnastu sędziów do KRS zdaniem prezydenta potrzebna jest większość 3/5 głosów. Jasno z tego wynika, że KRS jest najważniejszym organem państwa. To dziwne, bo konstytucja nie nadaje jakichś szczególnych uprawnień Krajowej Radzie Sądownictwa. Otóż członkowie tej rady przygotowują listę kandydatów na sędziów, których ostatecznie mianuje prezydent. Poza tym KRS stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów, co w przeszłości było realizowane w sposób nierzucający się w oczy. Jeżeli jakaś ustawa mogłaby uchybić tej niezależności i niezawisłości, wtedy KRS może ją zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego. Tyle i tylko tyle kompetencji przypisano KRS w konstytucji. Musi być jakaś ukryta tajemnica konstytucyjna, skoro od tygodni Polska żyje w napięciu, bo nie ustalono na owych spotkaniach, co zrobić, jeśli kandydat do KRS nie uzyska 3/5 głosów w Sejmie. Zdaniem głowy państwa w przypadku impasu w Sejmie ostateczną decyzję o wyborze kandydatów na sędziów podejmowałby prezydent, a następnie ten sam prezydent będzie ich mianował.

Proponuję proste rozwiązanie. Należy ponumerować wszystkich kandydatów do KRS i wrzucić kule z tymi numerami do maszyny losującej wypożyczonej od Totolotka. Bęben losujący wyrzuci piętnastu wybrańców z dowolnej liczby zgłoszonych kandydatów. Będzie taniej, prościej i sprawiedliwie. A więc sędziowie do bębnów (losujących) i naród odetchnie z ulgą.

Zobacz: Spotkanie Dudy i Kaczyńskiego zakończone. Łapiński: Prezydent ma poważne zastrzeżenia, do niektórych poprawek RELACJA NA ŻYWO

Sprawdź: Zgoda prezydenta z Kaczyńskim, wojna z Ziobrą

Polecamy ponadto: Kaczyński komentuje zgrzyt na linii rząd-prezydent