"Uważam, że rolą sędziów jest patrzenie na ręce każdej władzy. Stowarzyszenia sędziowskie i obywatele zaangażowani w obronę praworządności wywiązali się z tej roli" - podkreślił w rozmowie z "Rz" Igor Tuleya. I dodał: "Jeśli jakieś rozwiązania były złe, to je krytykowaliśmy". Jako przykład podał pomysł wprowadzenia tzw. czynnego żalu przy weryfikacji neosędziów. Przyznał, że jest on dla niego niezrozumiałą propozycją ministerstwa. "Oburzyło mnie też zorganizowanie spotkania z premierem w sprawie zmian w wymiarze sprawiedliwości, w którym wzięli udział prawnicy, a zabrakło obywateli, którzy stali na straży praworządności przez osiem lat". Pytany przez gazetę o trzy największe sukcesy ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, sędzia Tuleya wymienił: przystąpienie do Prokuratury Europejskiej, wskrzeszenie komisji kodyfikacyjnych działających przy resorcie sprawiedliwości i usunięcie ze stanowisk najbardziej skompromitowanych i dyspozycyjnych wobec poprzedniej władzy prezesów sądów. "Cieszę się, że nastąpiło to w sposób demokratyczny" - dodał.
Tuleya o wymiarze sprawiedliwości
Poproszony o ocenę reformowania wymiaru sprawiedliwości przez nowy rząd, sędzia przyznał, że pozytywnym aspektem jest to, że sądami kierują osoby cieszące się zaufaniem w środowisku sędziowskim. Ciągle jednak - jak zaznaczył - pozostaje nierozwiązana kluczowa sprawa neosędziów. Jego zdaniem przez rok można było przygotować konkretne projekty ustaw w tej sprawie.
- A co się dzieje? Co pewien czas pojawiają się jakieś propozycje, następnie są one zmieniane z różnych względów. Brakuje tu konsekwencji i determinacji. Sędziowie są rozczarowani. Nadal połowa mojego wydziału to neosędziowie. Ciągle mamy problem, czy orzekać razem z nimi, czy nie orzekać, a obywatele nie mają pewności, czy wydane przez nich orzeczenia są stabilne i ostateczne. Ja też jestem tym rozczarowany - powiedział Igor Tuleya.
Jego zdaniem "praworządność nie jest w odwrocie, jesteśmy na etapie jej mozolnej odbudowy". Odnosząc się do sprawy poszukiwanego europejskim nakazem aresztowania posła Marcina Romanowskiego, który uciekł na Węgry, sędzia Tuleya ocenił, że "to sytuacja kuriozalna". "Wiceminister sprawiedliwości, który miał usta pełne górnolotnych frazesów, zbiegł z kraju. To swoisty symbol rządów ostatnich ośmiu lat"