Sędzia łagodny dla aferzysty z Amber Gold!

2016-05-06 7:00

Gdyby sędzia Janusz K. (57 l.) z Kościerzyny na Kaszubach zawczasu posłał za kratki Marcina P. (32 l.), nie byłoby afery Amber Gold! Ale skazał oszusta tylko na 1000 złotych grzywny, wkrótce zaś sam został oskarżony o przyjmowanie łapówek. W tym kontekście łagodny wyrok na aferzystę budzi tym większe wątpliwości.

Kompromitujące zarzuty korupcyjne ciążą na Januszu K. od ośmiu lat. Mimo to przewodniczący wydziału karnego Sądu Rejonowego w Kościerzynie do dziś nie został osądzony. Odpowiada z wolnej stopy, nie został nawet wydalony z zawodu, a jedynie zawieszony, i wciąż pobiera co miesiąc blisko 6 tysięcy złotych pensji. O tej bulwersującej sprawie napisaliśmy wczoraj. Tymczasem na jaw wychodzą nowe fakty z sędziowskiej kariery Janusza K.

W 2006 roku sędzia prowadził sprawę przyszłego założyciela Amber Gold Marcina P. Miał on firmę SAMPI, która załatwiała klientom kredyty za 10 procent ich wartości. Rzecz w tym, że od 10 osób wziął pieniądze, ale kredytów nie załatwił. I stanął za to przed sądem. Za takie oszustwo Kodeks karny przewiduje od pół roku do 8 lat więzienia, a podsądny miał już na sumieniu wyrok w zawieszeniu za pomoc w podrabianiu dokumentów i usiłowanie oszustwa. Słowem, powinien wylądować za kratkami. Jednak sędzia K. stwierdził, że przestępstwo jest "wypadkiem mniejszej wagi" i skazał mężczyznę na tysiąc złotych grzywny. Nie kazał mu nawet oddać ludziom ich pieniędzy!

Dwa lata później po policyjnej prowokacji sędzia sam wpadł w tarapaty. Śledczy zarzucili mu, że w latach 1998-2008 przyjął łącznie 140 tysięcy złotych łapówek od kilku oskarżonych, których sądził. Jego proces wciąż trwa, tak jak proces Marcina P., założyciela Amber Gold.

Zobacz: Znieważono CÓRECZKI Marty Kaczyńskiej. Sprawa w PROKURATURZE