- „Super Express”: - Władze Platformy Obywatelskiej chcą wziąć na swoje listy część działaczy SLD jak Katarzynę Piekarską czy Jerzego Wenderlicha. Po co pozbywano się SLD z Koalicji Obywatelskiej, by teraz sięgać po część jej działaczy?
- Prof Rafał Chwedoruk: - Rozpad Koalicji Europejskiej nie był inicjatywą Schetyny i obecnego kierownictwa Platformy. Co więcej, istnienie Koalicji było elementem legitymizacji jej władz przy niezłych wynikach w samorządzie i do europarlamentu. W Platformie są nadzieje, że część głosów PSL i SLD zdobędzie Platforma i to osłabi PSL i SLD. PO nie ma nic do stracenia. I tak nie walczy o zwycięstwo nad PiS.
- Wykańczając PSL i SLD może zyskać rolę jedynej opozycji.
- I wzmocnić sytuację Grzegorza Schetyny.
- Elektorat SLD raczej nie przechodził za nazwiskami, raczej głosował na szyld...
- Jest taki mit, że SLD traciło wyborców na rzecz nowych podmiotów na lewicy, jak Partia Razem lub Wiosna Biedronia. Otóż największe straty SLD ponosiła na rzecz Platformy. Tradycyjni wyborcy SLD, ale tacy najwierniejsi są zorientowani z historycznych powodów przeciwko PiS. I jeżeli nie zagłosują na SLD to na największą partię antPiS. Dodatkowo jest to elektorat dość umiarkowany w poglądach. Antyklerykalny, ale odległy od rewolucji obyczajowych, karty LGBT i podobnych spraw. To byli mundurowi, urzędnicy, często ze średnich i małych miast.
- I Platforma może ich przechwycić.
- Tak. I głównie ich. To jeden z ostatnich rezerwuarów dodatkowych wyborców dla Platformy. O tyle dobry, że pokazał zdolność swojej mobilizacji. W skrajnie niekorzystnej sytuacji dla SLD w wyborach do sejmików ta partia przekroczyła w skali kraju 5 proc. Dla partii pozaparlamentarnej, przy wysokiej frekwencji i podziale sceny na dwa bloki, to był duży sukces. Podobnie jak dobre wyniki do europarlamentu. Nie tylko tych, którzy się dostali.
- Pytanie czy na kupieniu miejscem w Sejmie polityków takich jak pani Piekarska i pan Wenderlich Platforma aż tyle zyska? Mam wrażenie, że na Barbarze Nowackiej lub Dariuszu Jońskim zyskała niewiele…
- Przyjęcie pani Nowackiej i Jońskiego miało na celu zablokowanie inicjatywy Roberta Biedronia. I to się per saldo udało.
- Moim zdaniem udało się głównie przez to, co wyrabiał sam Robert Biedroń.
- To prawda, ale Platforma musiała przeciwdziałać, zanim Biedroń te błędy mógł zrobić. PO zawsze to robiła nie chcąc powtórzyć losów Unii Wolności. I przyjmowała na swoje listy ludzi od byłych posłów ZChN do byłych działaczy PZPR. Teraz uznała, że każdy procent oderwany od SLD zmniejsza szanse Sojuszu na przetrwanie. Przetestowano też już to, że na zamazywaniu solidarnościowych korzeni Platforma już więcej nie straci. Co miała stracić, straciła już wcześniej.
- To dlaczego nie weźmie na listy postaci bardziej emblematycznych dla wyborców SLD? Mówię to trochę pół-żartem, ale kogoś w stylu Jerzego J. Wiatra, żeby nie wspomnieć prof. Andrzeja Werblana?
- Są pewne granice zamazywania swoich solidarnościowych korzeni i tego balansowania. Do przyjęcia są byli działacze PZPR, jak pani Huebner czy pan Wenderlich, czy nawet byli premierzy Miller i Cimoszewicz. Mogą to być osoby kojarzące się z SLD po 1989 roku. Nie mogą kojarzyć się z PRL, tym bardziej tym głębokim.
- Poprzednie transfery z lewicy, pani Nowacka i pan Joński zostali kupieni dość tanio. Pan Joński jest wiceprezesem basenu w Łodzi. Przy całym szacunku dla ciężkiej pracy wiceprezesów basenu nie jest to jakiś sygnał dla elektoratu lewicy, że to nie jest poważne traktowanie tych ludzi?
- Nie sądzę, żeby to było aż tak istotne. Wielu wyborców SLD będzie się wahać. Mając do wyboru polityków SLD na listach Koalicji Obywatelskiej, sprzedających się jako umiarkowany projekt, ale na pewno antyPiSowski, a mając z drugiej strony mariaż SLD z Biedroniem i Zandbergiem powtarzających o LGBT i adopcji dzieci przez pary homoseksualne? Platforma to bezwzględnie wykorzysta. I sięgnie po elektorat SLD, który wtedy się podzieli.
Rozmawiał Mirosław Skowron