Sławomir Jastrzębowski: Żyjemy w kraju Anit Błochowiak

2011-09-06 9:35

Żyjemy w kraju braku żenady. Bezwstyd staje się normą. Różnym kompletnie bezkarnym, świetnie okopanym i wszechstronnie zabezpieczonym układom nie chce się już nawet wkładać odrobiny wysiłku, żeby się kamuflować, żeby nie świecić w oczy czymś, co uczciwemu człowiekowi pcha na usta pytanie "ale jak tak można?". Bo po co się kamuflować? Bo kto IM coś zrobi? Żyjemy w kraju Anit Błochowiak i historia tej wybitnej posłanki SLD, którą opisuje "Super Express", cudownie uświadamia nam wszystkim mentalny, kolesiowsko-rodzinny stan państwa. Stan państwa, w którym bezwstyd jest nie do ruszenia, bo przecież nie określił go żaden paragraf...

Oto posłanka SLD Anita Błochowiak ogłasza, że nie startuje do parlamentu. "Super Express" sprawdza więc, z czego żyć będzie rzutka 38-latka. Ustalenia lekko nas szokują. Będzie wiceprezesem banku, w którym prezesem jest jej tato. W rozmowie z nami pani jeszcze posłanka zachowuje się arogancko - jak zwykle.

Twierdzi, że jej tato nie ma z tym nic wspólnego, bo on jest prezesem, a ją wybrała rada nadzorcza. Tere-fere. Drążymy więc dalej. Jak to się stało, że została wiceprezesem, czym górowała nad innymi kandydatami, skoro nie tatą?

Ustalenia znów lekko nas szokują. Przewodniczący rady nadzorczej spółdzielczego banku mówi nam bez ogródek, że żadnych kontrkandydatów nie było, bo "nie chcemy nikogo z ulicy". Dalej sugeruje jednoznacznie, że Anita Błochowiak, jak już przestanie być posłem, to zostanie prezesem banku, bo tata ma 69 lat i szykuje się na emeryturę.

W taki sposób menedżer wysokiego stopnia zdobywa w Polsce stanowisko. Jest tata i są przyjaciele taty. Nawet nie chciało się im zrobić lipnego konkursu...