Przypadek zapewne sprawił, że w instytucji podległej wicepremierowi z PSL Piechocińskiemu Januszowi w Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Ojcem jest, jak widać, Piechociński Janusz nie tylko dla wszystkich członków PSL, ale i dla własnej córki. Zdaje mi się, a pamięć mam dobrą, że wcześniej wypowiadał się negatywnie oraz publicznie i krytycznie o nepotyzmie, ale widocznie ten przypadek nie obejmuje tego jakże smutnego zjawiska załatwiania pracy po znajomości, tak się widocznie po prostu prawdopodobnie złożyło i już.
Z opisywanej dziś przez "Super Express" sytuacji może płynąć nauka dla młodych z wielkich miast i mniejszych wiosek, ale dobrze wykształconych. Otóż jeśli nie macie pracy, może oddajcie się pod ojcowską opiekę, prosząc choćby o symboliczną adopcję Janusza Piechocińskiego z PSL.
To może zaowocować jakąś agencją albo inną ciężką pracą. Nie wiem tylko, czy serce lidera PSL przyjęłoby prawdziwą rzeszę nowych dzieci. Spróbować warto. Na koniec jedno w poważnym już tonie do poważnej jednak sprawy utrzymane zdanie. Naprawdę nie ma w tym kraju nikogo, kto zrobiłby z tym porządek?