Nie wiem, czy tragedia była wypadkiem, czy zamachem. Wolałbym, żeby okazało się, że był to bardzo nieszczęśliwy zbieg okoliczności i zaniedbań zarówno po stronie polskiej, jak i rosyjskiej. Należę do grupy, która nie wierzy "carycy" Anodinie i ustaleniom MAK. Nie wierzę, że generał Błasik był w kokpicie, że był pod wpływem alkoholu, że wydawał pilotom jakiekolwiek rozkazy. Wiem, że kapitan samolotu ma prawo podejmować samodzielnie decyzje dotyczące bezpieczeństwa pasażerów i mam nadzieję, że tak właśnie stało się w Smoleńsku trzy lata temu. Należę do grupy, która ze zdziwieniem przyjęła słowa Antoniego Macierewicza o tym, że trzy osoby przeżyły katastrofę polskiego samolotu. Kto przeżył? W jaki sposób przeżył? Co się z nimi potem stało? Zastrzelono ich potem, poćwiartowano i powsadzano do trumien?
Pisząc ten tekst, przeglądam jednocześnie kilkadziesiąt zdjęć z katastrofy smoleńskiej, które nigdy nie zostały oficjalnie opublikowane. Przerażający widok miejsca wypadku kilkanaście minut po tragedii. Pourywane ręce, nogi, zdeformowane torsy ofiar. Ciała w wyniku uderzenia o ziemię zostały pozbawione mundurów, żakietów, koszul, fragmentów bielizny Strzępy ubrań wiszące na drzewach Siła uderzenia była tak wielka, że nie dała ofiarom katastrofy najmniejszych szans przeżycia. Widziałem setki ciał ofiar wypadków komunikacyjnych. Widzę zdjęcia ze Smoleńska. Nie wierzę, że ten wypadek mógł ktokolwiek przeżyć. Nie przeżył nikt.