Sławomir Jastrzębowski: Tusk w imadle kłamcy Palikota

2011-11-21 3:00

Skończyło się. Do tej pory każdy, kto krytykował premiera Donalda Tuska, był skazywany na łatkę strasznego, ograniczonego umysłowo pisiora, który chce dojścia do władzy cierpiącego na traumę smoleńską i wymachującego szabelką Kaczyńskiego. Już tak nie jest, a to za sprawą politycznego wychowanka Donalda Tuska, Janusza Palikota.

Palikot totalnie skrytykował exposé Tuska i jego partia nie udzieliła poparcia PO. I choć sztukmistrz z Lublina deklaruje, że wiele rozwiązań Platformy może popierać, to nie ma żadnych wątpliwości, że celem Palikota jest całościowa konsumpcja Tuska. I tak oto premier znalazł się w zupełnie nowej skrajnie niekorzystnej sytuacji - znalazł się w imadle. Z jednej strony dociska go stary i rozpracowany przeciwnik bez wielkich szans na poszerzenie elektoratu - Jarosław Kaczyński, a z drugiej, groźniejszy, skrajny populista i kłamca Janusz Palikot. Tak proszę państwa, kłamca.

Palikot nie ma żadnych zahamowań, żeby jawnie fałszować naszą historię na własny bieżący użytek. Jego opętańcza kampania antyklerykalna, jego zmanipulowane wypowiedzi dotyczące właściwości i rzekomego braku zagrożeń wynikających z używania marihuany trochę nam spowszechniały. Ale oto wczoraj Janusz Palikot zaczął śpiewać z takimi personami jak esbek-morderca Grzegorz Piotrowski i wściekły były ksiądz Roman Kotliński. W wywiadzie dla Onetu Palikot stwierdził wczoraj: "Piotrowski nie zabił księdza Popiełuszki". No, to jest przełom w palikociej głowie. Z jednej strony proces, prawomocny wyrok po niebudzących wątpliwościach dowodach w sprawie esbeka-mordercy, a z drugiej lekko rzucone haniebne kłamstwo Palikota.

Jeśli Palikot posiada jakieś dowody, że ks. Popiełuszkę nie zabił Piotrowski, to niech je przedstawi, ale nie ma takich dowodów! Są za to kłamstwa esbeków, które publicznie coraz łatwiej sączy nam Palikot. Kogo reprezentujesz, Palikocie?