Wczoraj prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia. Grozi mu dożywocie. Przyznaje się do winy i milczy. Szkoda.
Inny równie obrzydliwy polski polityczny morderca, Eligiusz Niewiadomski, zabójca Gabriela Narutowicza, był jednak bardziej rozmowny. Zastrzelił Narutowicza, ponieważ rzekomo ojczyzna potrzebowała czynu, który wstrząsnąłby nią i odsunął od władzy niewłaściwych ludzi (w tym przypadku przeciwników endecji).
Propaganda nienawiści
Karmiony propagandą nienawiści, głuchy na argumenty i potrzeby drugiej strony, próbował zrobić z siebie kogoś w rodzaju szlachetnego mordercy, męczennika za naród. Nawet przed egzekucją wydalał z siebie pseudoszlachetne zdania, wskazujące jego pośrednich inspiratorów. Był tylko mordercą, tak pamięta go historia.
Takich przypadków jest więcej. Dokładnie tak samo, rzekomo zagrożoną ojczyzną, równie pseudoszlachetnie tłumaczył się Timothy McVeigh, który w 1995 r. zabił 168 osób, w tym 19 dzieci, w Oklahoma City. Ten sam sposób argumentowania mózgu zniszczonego propagandą nienawiści.
Nie mam wątpliwości, że zwykły taksówkarz Ryszard C. został również zniszczony właśnie propagandą nienawiści. Codziennym, wylewającym się z kilku wszystkim znanych miejsc, obsesyjnym rzekomym zagrożeniem ojczyzny. Szczycące się tolerancją kanały informacji dzień po dniu urabiały naszego taksówkarza. Skutecznie. Ryszard C. milczy. Szkoda. Pożytecznie byłoby poznać jego autorytety. Może w czasie procesu?