Sławomir Jastrzębowski: Szymborska. Hańba i chwała

2012-02-03 3:20

Zacznijmy od chwały. Szymborska, nasza noblistka, nasza chluba. Miała wielki dar. Pisała wiersze, które przenikały do serc i dusz. Dostawszy się tam, mościły sobie miejsce na zawsze. Jej strofy - lekkie, nienapuszone, nieegzaltowane, nieśmiertelne, jedyne w swoim rodzaju. Trafiające w punkt obserwacje, refleksje przyszpilające życie, jak zasuszonego motyla... Układane przez nią słowa same się recytują, same uczą na pamięć. Tłumaczona, doceniana, wielka. Zasłużona chwała...

Nie była to jednak biografia prosta. Faktów z młodości Szymborskiej nie da zbyć się milczeniem, uznać za niebyłe. Były. "Nikt nie zobaczy mnie w żadnym zbiorowisku. Może lekcja, którą kiedyś w młodości, otrzymałam, spowodowała, że nigdy później nie potrafiłam przynależeć?" - mówiła dziennikarkom "Wyborczej".

Jaka lekcja? Czy chodzi o głupawe wiersze, w których gloryfikowała ludobójców - Lenina i Stalina? Nie. Chodzi o coś poważniejszego. W styczniu 1953 roku komunistyczny sąd w obrzydliwym, sfingowanym procesie 4 księży skazał na karę śmierci 3 (wyroków nie wykonano).

Proces dotyczył rzekomego szpiegostwa na rzecz USA. Toczył się w hali widowiskowej kilka dni... Po tym wyroku Szymborska razem z 52 innymi pisarzami (m.in. Sławomir Mrożek, Bruno Miecugow, Maciej Słomczyński) podpisała rezolucję potępienia "dla zdrajców Ojczyzny, którzy wykorzystując swe duchowe stanowiska i wpływ na część młodzieży (...) działali wrogo wobec narodu i państwa ludowego, uprawiali - za amerykańskie pieniądze - szpiegostwo i dywersję.

I jeszcze: "zobowiązujemy się w twórczości swojej jeszcze bardziej bojowo i wnikliwiej niż dotychczas podejmować aktualne problemy walki o socjalizm i ostrzej piętnować wrogów narodu - dla dobra Polski silnej i sprawiedliwej". Ta hańba to też część biografii tej wielkiej poetki...