Nie była to jednak biografia prosta. Faktów z młodości Szymborskiej nie da zbyć się milczeniem, uznać za niebyłe. Były. "Nikt nie zobaczy mnie w żadnym zbiorowisku. Może lekcja, którą kiedyś w młodości, otrzymałam, spowodowała, że nigdy później nie potrafiłam przynależeć?" - mówiła dziennikarkom "Wyborczej".
Jaka lekcja? Czy chodzi o głupawe wiersze, w których gloryfikowała ludobójców - Lenina i Stalina? Nie. Chodzi o coś poważniejszego. W styczniu 1953 roku komunistyczny sąd w obrzydliwym, sfingowanym procesie 4 księży skazał na karę śmierci 3 (wyroków nie wykonano).
Proces dotyczył rzekomego szpiegostwa na rzecz USA. Toczył się w hali widowiskowej kilka dni... Po tym wyroku Szymborska razem z 52 innymi pisarzami (m.in. Sławomir Mrożek, Bruno Miecugow, Maciej Słomczyński) podpisała rezolucję potępienia "dla zdrajców Ojczyzny, którzy wykorzystując swe duchowe stanowiska i wpływ na część młodzieży (...) działali wrogo wobec narodu i państwa ludowego, uprawiali - za amerykańskie pieniądze - szpiegostwo i dywersję.
I jeszcze: "zobowiązujemy się w twórczości swojej jeszcze bardziej bojowo i wnikliwiej niż dotychczas podejmować aktualne problemy walki o socjalizm i ostrzej piętnować wrogów narodu - dla dobra Polski silnej i sprawiedliwej". Ta hańba to też część biografii tej wielkiej poetki...
Sławomir Jastrzębowski: Szymborska. Hańba i chwała
2012-02-03
3:20
Zacznijmy od chwały. Szymborska, nasza noblistka, nasza chluba. Miała wielki dar. Pisała wiersze, które przenikały do serc i dusz. Dostawszy się tam, mościły sobie miejsce na zawsze. Jej strofy - lekkie, nienapuszone, nieegzaltowane, nieśmiertelne, jedyne w swoim rodzaju. Trafiające w punkt obserwacje, refleksje przyszpilające życie, jak zasuszonego motyla... Układane przez nią słowa same się recytują, same uczą na pamięć. Tłumaczona, doceniana, wielka. Zasłużona chwała...