Otóż poseł Wojciech Penkalski (po raz pierwszy w Sejmie) powiedział "Super Expressowi", że brał udział w szkoleniu organizowanym przez Kancelarię Sejmu nowicjuszom. I na tym szkoleniu poinstruowano go, że jeśli zatrzyma go policja drogowa, na przykład za przekroczenie prędkości, to ma policjantom mówić, że jest nie byle kim, tylko posłem i ma nie byle co, tylko immunitet. Krótko mówiąc, ma mandatu nie przyjmować i jechać sobie dalej. No, piękne szkolenie! A jakie użyteczne! A jakie propaństwowe! Nic dziwnego, że szef Kancelarii Sejmu dostał w zeszłym roku prawie 80 tysięcy złotych nagrody - tak, tak, samej nagrody tyle dostał - no, ale skoro organizuje tak pożyteczne szkolenia, to pewnie mu się należy. Sam Penkalski chyba nie do końca zrozumiał ideę nauk sejmowych i przyświecającą im myśl przewodnią: "Jesteśmy, kurna, nietykalni", bo on za immunitetem nie chce się chować i przy przekroczeniu prędkości ma zamiar mandaty płacić. Nowicjusz. Posiedzi trochę w ławach poselskich, to może zrozumie filozofię "chapania".
Natomiast Kancelaria Sejmu nie powinna się zatrzymywać w pół drogi. Szkoleń dla posłów powinno być więcej i powinny one być równie użyteczne. Nie chcę wchodzić w cudze kompetencje, ale według mnie dużym zainteresowaniem mogłyby cieszyć się szkolenia, np.: "Jak ukryć majątek, który wziął mi się nie wiem skąd", "Jak wypełnić deklarację majątkową, żeby nie iść do paki", "Jak zorganizować rodzinie i sąsiadce dobre państwowe posady", "Jak wejść do spółki Skarbu Państwa, będąc tumanem i długo tam siedzieć", "Jak z kochanki zrobić asystentkę, żeby się żona nie dowiedziała" i tak dalej, i tak dalej. Szkolenia z etyki omijać trzeba w Sejmie szerokim łukiem. Nieprzydatne.