Burmistrz warszawskiego Ursynowa Piotr Guział wrócił właśnie ze Smoleńska. Przekazał "Super Expressowi" szokujące dowody swojego wstrząsającego odkrycia. Rosjanie mieszkający w pobliżu miejsca katastrofy 10 kwietnia 2010 roku i po tej czarnej dla nas dacie znosili z miejsca tragedii do swoich domów i stodół strzępy ubrań należące do Polaków i fragmenty naszego samolotu. Wciąż je mają. Rosyjskie władze do dziś nie oddały nam szczątków tupolewa. Pamiętamy wszyscy, jak po katastrofie z lekceważącą niedbałością traktowali miejsce tragedii. To w tym słabo zabezpieczonym miejscu na długo po wypadku można było znaleźć fragmenty rzeczy naszych rodaków, dokumenty, części biżuterii, ubrań.
To, że Polska nie jest w stanie skutecznie upomnieć się o swoją własność, to, że dopuściliśmy, żeby rzeczy ważnych dla nas i bliskich nam osób poniewierały się po stodołach rosyjskich chłopów, to wszystko pokazuje coś więcej niż klęskę naszej dyplomacji. Kto nie walczy o pamięć swoich rodaków, sam nie jest wart ani szacunku, ani dobrej pamięci. Wszystkie przedmioty Polaków, którzy zginęli w Smoleńsku, powinny natychmiast wrócić do ojczyzny.