Sławomir Jastrzębowski: Skandal w Smoleńsku

2010-10-15 8:30

Fakty są miażdżące. Po pierwsze: Rosjanie przez pół roku nie zabezpieczyli wraku tupolewa, który rozbił się 10 kwietnia w Smoleńsku. Przez pół roku stał pod gołym niebem. Być może w ten sposób utraciliśmy ważne dowody.

Być może, bo już się tego nie dowiemy. Po drugie: wczoraj grupka polskich archeologów znalazła na miejscu katastrofy ludzką kość. Wczoraj, czyli po ponad pół roku od katastrofy. Niebywałe. To oznacza, że przez sześć długich miesięcy Rosjanie co najmniej niestarannie przeszukiwali miejsce, na którym zginął polski prezydent i 95 innych osób.

Przeczytaj koniecznie: Smoleńsk: Ludzka kość i metalowe fragmenty samolotu odnalezione na miejscu katastrofy

Co o tym myśleć? Czy mamy do czynienia ze złą wolą, czy ze znanym nam wszystkim bałaganiarstwem i brakiem organizacji naszych sąsiadów? Chciałbym wierzyć, że z tym drugim, tym bardziej że Rosjanie dają nam wiele przykładów dobrej woli w związku z tragicznym dla wszystkich Polaków zdarzeniem.

Mimo to jasne staje się, że nie zależy im na skrupulatnym wyjaśnieniu wszystkich okoliczności katastrofy. Tym bardziej powinno zależeć nam. Dziś wiemy już na pewno, że wysłanie ekipy polskich archeologów na teren lotniska w Smoleńsku mimo upływu sześciu miesięcy było dobrym posunięciem. Poczekajmy na wyniki ich pracy.

Patrz też: Prokuratura: Gen. Błasik mógł pilotować tupolewa. Bywało, że siadał w fotelu pilota