Następnie naprawdę wypłaćcie sobie uradzone zgodnie z protokołem kwoty i lećcie na zakupy czy co tam chcecie, to z pieniędzmi róbcie. Nie moja sprawa. Że co? Że zgłupiałem? Że co to za idiotyczne rady? Ooo! Wypraszam sobie! Mój sposób działa i jest sprawdzony przez marszałków Schetynę i Komorowskiego oraz wicemarszałków: Niesiołowskiego, Wenderlicha, Kuchcińskiego i Kierzkowską. Zrobili dokładnie tak, jak mówię i stali się bogatsi o ponad 200 tysięcy złotych!
Ja niestety nie mogę skorzystać z własnej rady, ponieważ pracuję w normalnej prywatnej polskiej firmie.
I gdyby moja pani prezes dowiedziała się, że mam taką inicjatywę, poprosiłaby mnie na rozmowę, żeby pochwalić moją dynamikę, śmiałość oraz innowacyjność w rozwiązaniach płacowych. Następnie zapewne poinformowałaby mnie, że swoją dynamiką i innowacyjnością mogę już jutro błyszczeć w innej jakiejś firmie, którą sam sobie mogę wybrać. Krótko mówiąc, zostałbym wywalony na zbity pysk, ponieważ ja, jak zdecydowana większość Polaków, pracuję w normalnej firmie i żyję w normalnej rzeczywistości. Przeciwnie niż nasi politycy.
Kiedy wczoraj "Super Express" napisał o przyznawaniu sobie nawzajem pieniędzy przez marszałków, kilku polityków zapytało, o co nam chodzi. Bo dla nich to normalne. W naszej Polsce rzeczy nienormalne są dla części polityków jak najbardziej normalne. Jest jeden plus, który chciałbym Czytelnikom "Super Expressu" dobitnie uświadomić. My jesteśmy ich prezesami, to my ich wybieramy. I możemy im powiedzieć, żeby ze swoimi pomysłami poszli sobie z Sejmu pobłyszczeć do jakiejś innej firmy...