Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: archiwum se.pl

Sławomir Jastrzębowski: Rządy Gładkich. Mózgów

2013-02-26 8:42

Bezrobocie przekroczyło właśnie w Polsce 14 procent. Ewidentnie premier Tusk i cała Platforma za mało czasu poświęcają związkom partnerskim. Nieważne bowiem - dla paru osób w tym kraju - czy Polska będzie żebracza, najważniejsze, żeby była homoradosna. Tylko dlaczego te osoby nami rządzą? Ale nie o tym chciałem dzisiaj… Dziś chciałem o fotoradarach.

Rządzący nami rząd założył sobie, że w tym roku oskubie kierowców na około 1,5 miliarda złotych z fotoradarów. Nawtykał entuzjastycznie kilkaset nowych pstrykających urządzeń przy drogach i chciał zacząć liczyć pieniądze. A tu psikus! Adwokat Artur Wdowczyk poszedł do sądu z Inspekcją Transportu Drogowego i… przejechał ją walcem. Okazało się, że Inspekcja nie ma prawa (!) domagać się od właściciela pojazdu informacji, kto ten pojazd prowadził w chwili zrobienia zdjęcia przy przekroczonej prędkości! Inspekcja trochę jeszcze po wyroku pofikała (pozdrowienie dla inspektora Tomasza Połcia, szefa fikających) i zaskarżyła wyrok. Ostatecznie i prawomocnie Inspekcja dobita została (po rozjechaniu) w ubiegły piątek, drugim wyrokiem. Wynika z niego, że obywatel nie musi kablować inspektorom ani na siebie, ani nikogo, kto prowadził auto. Jak nie wiadomo, kto prowadził auto, to nikt nie płaci. I w tym momencie kran z ponad miliardem, na który od Połcia liczył Rostowski, bardzo się zakorkował… Jak znam obywateli kierowców, to teraz pytani przez podwładnych inspektora Połcia, kto prowadził samochód, w odpowiedzi pokazywać mogą wyselekcjonowany palec…

To nie koniec. "Super Express" rozmawiał o sprawie z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem (cała rozmowa w dzisiejszej gazecie). Seremet (który dzięki Bogu nie podlega rządowi) uważa wprost, że przepisy, które nakazują właścicielowi pojazdu donosić na siebie albo na członków swojej rodziny, są w istocie przepisami bolszewickimi! Najgorsze jest jednak coś innego, one są niezgodne z konstytucją i dlatego zostały zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego. Jeśli Trybunał uzna, że te przepisy są niezgodne z ustawą zasadniczą, to polskie sądy zaleje lawina roszczeń od tych kierowców, których niezgodnie z prawem zmuszono do zapłacenia takich kar. Nie dość, że do budżetu nie wpłynie 1,5 miliarda z fotoradarów, to może wypłynąć z niego gigantyczna, nieoszacowana jeszcze kwota. Przez kogo te straty? Przez gładkie mózgi, które bawią się w stanowienie prawa na skróty. Nazwiska? Przecież je Państwo znacie…

Nasi Partnerzy polecają