Sławomir Jastrzębowski: Rosja mówi: to terrorysta! Gdzie dowody?

2010-09-17 8:30

Rosja jest wściekła, bo do Polski na Światowy Kongres Czeczeński w Pułtusku przylatuje Ahmed Zakajew, premier rządu Czeczenii na uchodźstwie. W związku z jego wizytą nasz wielki sąsiad domaga się, żebyśmy Zakajewa aresztowali i wydali im, Rosjanom. Czy na pewno powinniśmy to zrobić?

Zakajew był zwykłym aktorem. Grał w teatrze w Groznym. Zajął się polityką, ponieważ chciał wolnej Czeczenii. Rosja nie chciała i nie chce, więc wrzuciła go do jednego worka z czeczeńskimi terrorystami. Wydała za nim list gończy, który w ramach działania Interpolu zobowiązuje naszą policję do zatrzymania go. Z jednej strony Polska wydała mu wizę, a z drugiej musi Zakajewa zatrzymać. Ale nie musimy go przekazywać Rosji.

Zakajew był już dwukrotnie zatrzymywany na terenie państw Unii Europejskiej z polecenia Rosji. Ani Duńczycy, ani Anglicy nie znaleźli podstaw, żeby łączyć go w jakikolwiek sposób z terroryzmem. Poza tym niezależne sądy stwierdziły, że Rosja posługiwała się zeznaniami świadka przeciw Czeczenowi, które zostały wymuszone torturami. Wielka Brytania dała Zakajewowi azyl polityczny. Uznano, że w Rosji mogłyby mu grozić tortury, a nawet śmierć.

Sami Rosjanie do tej pory nie przedstawili żadnych nowych dowodów, na podstawie których Zakajewa można by nazwać terrorystą albo z terroryzmem łączyć. On sam odżegnuje się od takich metod walki o wolność swojego kraju. Trudno uwierzyć, że w Rosji mógłby liczyć na uczciwy proces. Powinniśmy go zatem wydać naszemu wielkiemu sąsiadowi? Mam nadzieję, że dla nas wszystkich to pytanie wyłącznie retoryczne.