Sławomir Jastrzębowski: Przyjdzie nowy Lepper

2011-08-12 9:25

Głównymi atutami Andrzeja Leppera były determinacja, autentyczność i sposób komunikowania się ze zwykłymi ludźmi. To te trzy cechy pozwoliły mu z niczego stworzyć potęż- ny ruch buntu, zorganizować prężny związek zawodowy, partię, a wreszcie sięgnąć stanowiska wicepremiera.

Był ludowym trybunem obdarzonym nieprawdopodobnym talentem przemawiania i argumentowania. W tym prześcigał go w Polsce tylko Lech Wałęsa. Lepper mówiąc, trafiał prosto do serc swoich słuchaczy wyborców, reprezentował ich przed dość obrzydliwym poukładanym, zblatowanym światem wzajemnie myjących się rączek.

Reprezentował ludzi ciężkiej pracy, pokrzywdzonych nie tylko przez wzrost oprocentowania kredytów w czasie przemiany ustrojowej. Jego podawane dziś jako półanegdotyczne "Balcerowicz musi odejść" wyrastało z autentycznego bólu i buntu tych, którzy poczuli się oszukani przez własne państwo.

Wielki polityczny świat oszukał Leppera, na swój wyrafinowany sposób ograł go. Lepper przyznający się do kontaktów z luksusowymi prostytutkami, do szycia butów na miarę, do bardzo drogich zegarków, garniturów i koszul przespał moment, w którym przestał być wiarygodny dla swojego elektoratu. Reszta była już równią pochyłą.

Nikt jednak na obecnej scenie politycznej nie jest w stanie zastąpić Leppera. Nikt nie ma tak instynktownego, bezpośredniego kontaktu ze zwykłymi ludźmi. Nikt nie potrafi ich porwać i włączyć w wielką politykę. Tymczasem problemy zwykłych ludzi wydają się marginalizowane przez główne partie.

Polscy liderzy żyją w innych światach niż ci utrudzeni, spoceni, zmęczeni, coraz częściej zagniewani ludzie pracy. Nie reprezentuje ich nikt. Nikt nie ma z nimi kontaktu. Natura nie znosi jednak próżni. Przyjdzie nowy Lepper. Reprezentant tych, których nikt reprezentować nie chce.