Miał być otwarty w czerwcu 2011 roku, ale okazało się, że schody na stadionie są źle zrobione i trzeba je poprawić. Trudno. Później okazało się jeszcze, że deszcz, gdyby akurat w Warszawie padał (co mu się zdarza), to zaleje szereg pomieszczeń na stadionie, między innymi rozdzielnię prądu i jeszcze parę innych, więc to też trzeba było poprawić. Kolejne terminy otwarcia stadionu były przesuwane i przesuwane. 6 września minionego roku Polska miała zagrać z Niemcami na nowiusieńkim Stadionie Narodowym, ale nie zagrała, bo nie był zbudowany. W tym już roku okazało się, że rozsuwany hipernowoczesny dach na stadionie ma pewien feler. Otóż on się nie zawsze rozsuwa! Po mękach, kompromitacjach i przekładanych terminach otwarcia nie wiadomo, kiedy na stadionie będzie można rozegrać mecz, bo koncert z fajerwerkami uświetniający uroczyste otwarcie obiektu (czytaj: porażki Narodowego Centrum Sportu) już się odbył.
Teraz najciekawsze: trzej prezesi spółki NCS dostali w ubiegłym roku 90 tysięcy złotych premii! W tym pan prezes 52 tysiące złotych netto. Kryzys? Naprawdę ktoś uważa, że w Polsce mamy kryzys, skoro premie, gigantyczne premie można dostać za coś takiego? Takie rzeczy to tylko w Polsce.