Dwa wymowne przypadki orzeczeń. Niewinny pan Tomasz z Łodzi, którego miałem zaszczyt poznać, spędził za kratami aresztu 358 dni oraz 358 nocy. Prokurator podejrzewała go o napad, choć miał murowane alibi i świadków, którzy twierdzili, że owego dnia pracował, będąc całym ciałem w pracy. Raczej nie mógł oddawać się rabowaniu, skoro kładł kostkę brukową na kolanach przed łódzkim marketem i to w zupełnie innym końcu miasta niż ten, w którym naonczas napadano. Rzecz ważna, nasz bohater to po prostu robotnik, solidny, uczciwy, ale jednak robotnik, który na kolanach kładzie bruk. Prokuratura nie miała żadnych dowodów przeciwko niemu oprócz jednego świadka incognito, który mówił, że jednak on wie, że to pan Tomasz. Naprawdę żadnych innych dowodów nie było. Uniewinniony pan Tomasz za rok w areszcie i za zniszczone życie dostał 28 tysięcy złotych. Kiedy pytałem panią prokurator, czy chciałaby takie pieniądze za rok za kratami, nerwowo się uśmiechała.
Przypadek drugiego orzeczenia. Jedno ze stołecznych wydawnictw pomyliło zdjęcie pewnej warszawskiej adwokatki z pewną stołeczną gwiazdą. Adwokatka udała się do sądu. Mówiąc o rzekomej krzywdzie równej być może tylko jej chciwości, podawała nieprawdziwy stan faktyczny. Warszawski sąd zasądził dla warszawskiej adwokatki, proszę się trzymać, 60 tysięcy złotych!!!
Dwa orzeczenia. Dla ciężko pracującego człowieka skrzywdzonego rocznym niezasłużonym aresztem - 28 tysięcy, dla kłamiącej przed sądem adwokatki - 60 tysięcy. Szanowni Państwo Sędziowie, sprawiedliwe?