W sumie na opozycyjnych posadach można całkiem wygodnie egzystować, nie biorąc jednocześnie na siebie ciężaru zarządzania i wynikających z niego konsekwencji. Ale, ale... Przeoczyłem pewną okoliczność. Skąd mój wniosek, że PiS jednak nie chce sprawować władzy? Z projektu nowej ustawy o in vitro, który PiS firmuje, a w którym znalazły się zapisy o karach więzienia za stosowanie takiej metody.
Przełóżmy to na ludzki język. Według PiS przestępcami byliby ci, którzy dokonują sztucznego zapłodnienia. Idąc dalej logiką PiS, dzieci, które narodziły się w wyniku takiego zabiegu, są właściwie owocem przestępstwa. Co PiS by z nimi zrobiło?
Co zrobiłoby PiS, gdyby zapłodnienia in vitro dokonano poza granicami Polski, ale służby partyjne dowiedziałyby się o tym? Co PiS zamierza zrobić (jeśli zamierza) z dziećmi (które często są już dorosłymi ludźmi) żyjącymi dzięki in vitro i z całymi "przestępczymi" rodzinami???
PiS teoretycznie ma szansę na zdobycie w następnych wyborach większości zapewniającej samodzielne rządzenie. Tematy, na których politycy tej partii mogliby rosnąć, to w czasach kryzysu przede wszystkim bliska ludziom gospodarka, premiowanie polskiej drobnej przedsiębiorczości, ulgi dla rodzin, ułatwienia w działalności gospodarczej etc.
Tak robiliby politycy PiS, gdyby zależałoby im na walce o władzę. Ponieważ jednak rządzić nie chcą, wymyślają ustawy, które zwykłych ludzi po prostu przerażają ideologicznym gwałtem na prywatnym, intymnym życiu obywateli. Cóż, szanowny PiS-ie, kto się nie rozwija, ten obumiera.