Oto kapitan naszej drużyny Kuba Błaszczykowski, wcale niezły piłkarz, po przegranym meczu jęczy publicznie, że powodem kompromitującej klęski był fakt niedoboru biletów na mecze dla jego rodziny. No, Kubo! Bardzo lubię patrzeć, jak piłkę kopiesz, ale po co mi tu "ówniarstwo" serwujesz? Po co? Czy ty, Kubo, wiesz, ilu rodzinom w Polsce zabrakło biletów? Żenada została jednak puszczona w ruch.
Zajmujący czołowe pozycje na światowych listach bardzo żenujących stworzeń szef PZPN Grzegorz Lato najpierw "dyplomatycznie" odpowiada, że mógł Błaszczykowski żonie lożę na stadionie wykupić, a potem na konferencji naprawdę zajmuje się sprawą biletów i wyczytuje, kto ile ich dostał! Na własne oczy widziałem! Prezes! O biletach! Na konferencji! Natomiast sportowa buta Laty musi imponować (najprędzej ludziom prostym). Jakiś dziennikarz przypomina mu, że miał zrezygnować z fotela prezesa PZPN, gdyby Polska nie wyszła z grupy, a na to szef Lato w sensie przenośnym, że jemu to mogą i dziennikarze, i politycy, i kibice obiema nogami choćby w piłkarskich korkach... Bo on sobie nie ma nic do zarzucenia.
Cóż, nie samą piłką żyje człowiek. Lato się wkrótce zacznie, choć właśnie powinno się skończyć... Wobec natury i PZPN bywamy bezsilni. Niestety.