Niesłusznie jednak zapominamy o dużo wcześniejszym i równie niemądrym zdaniu ministra Sikorskiego z końca listopada. Kiedy Jarosław Kaczyński zapowiadał podróż na Majdan, Sikorski napisał: "Oczekuję od polityków PiS deklaracji, ile polskich miliardów chcą wpompować w skorumpowaną gospodarkę UKR, aby przekupić prezydenta Janukowycza". Potem Sikorski zapomniał, co powiedział, i sam pojechał rozmawiać z Janukowyczem, choć wcale nie na temat pompowania miliardów.
Zobaczj: To ich zabił Janukowycz! Oto nieznani bohaterowie Majdanu
Zostawmy głupstwa i przejdźmy do tego, co najistotniejsze. Rewolucja na Ukrainie zaczęła się od tego, że Janukowycz wybrał Rosję zamiast Unii Europejskiej. Inna sprawa, że Unia nie miała dla Ukrainy zbyt dobrej oferty. Ale nie to był prawdziwy powód społecznego buntu. Prawdziwym powodem było pogłębiające się rozwarstwienie ukraińskiego społeczeństwa. W czasie, kiedy syn prezydenta dorobił się majątku blisko 300 milionów dolarów, zwykli Ukraińcy pracowali za 150 dolarów miesięcznie. W czasie kiedy zblatowani z władzą oligarchowie kupowali nowe pałace i luksusowe limuzyny, zwykli Ukraińcy zastanawiali się, jak przeżyć zimę.
Naród wykorzystywany przez swoich polityków złodziei powiedział "dość". Niewiele miał do stracenia. Wydarzenia potoczyły się, jak śnieżna kula. Ucieczka oligarchów i paniczne porzucanie majątków, które teraz może oglądać cały świat, te fakty utwierdzają Ukraińców z Majdanu, że zrobili słusznie, walcząc o godne życie. Na koniec ważny wniosek dla każdej władzy płynący z ukraińskiej lekcji: rządzić trzeba tak, żeby ludzie, którzy was wybrali, nie chcieli was potem powiesić, kiedy okażecie się tylko bezmyślnymi złodziejami dbającymi wyłącznie o interes swój i swoich rodzin.