Dowcipów takich jest bez liku i prawdopodobnie rodzą się one w Katowicach. Czemu w Katowicach? Otóż niedawno tam właśnie policyjni antyterroryści pomylili się i wtargnęli do mieszkania całkiem oraz absolutnie niewinnych ludzi, skatowali ich (głową kobiety uderzali o podłogę, wybili jej ząb), po czym zniszczyli mieszkanie z jakiegoś sobie tylko znanego powodu. Potem ci sami antyterroryści jeszcze raz się pomyli i znów weszli do kogoś innego. Ale sprawiedliwie przyznać trzeba, że za trzecim razem trafili do bandyty.
Wczoraj wiceminister spraw wewnętrznych Michał Deskur tłumaczył się z tej szokującej wpadki posłom. Wyjaśnił przyczynę pomyłki policjantów. Otóż powodem skatowania niewinnych ludzi był fakt... kłopotów z liczeniem, jakie mają antyterroryści katowiccy. Konkretnie - z liczeniem pięter.
Wiceminister przyznał, że policjanci mieli wejść na trzecie piętro, ale wchodzili z piwnicy (czyli z poziomu minus jeden), no i przez to się chłopakom cały rachunek pomieszał. Ech! Policyjny pech! Oprócz tego powiedział wiceminister w Sejmie coś, z czym zgodzić się nie można!
Według Michała Deskura nawet najlepsze szkolenia nie gwarantują, że takie pomyłki się nie powtórzą. Nieprawda, trzeba po prostu policjantów nauczyć liczyć! Może będzie to trochę trwało, może na efekty przyjdzie poczekać, ale warto. Jeden, dwa, trzy... a potem dopiero włączyć liczby ujemne, żeby się nie pomyliło. I tak oto, dzięki ministrowi Deskurowi, wzbogacił się język polski o zabawne powiedzonko: "Liczysz jak policjant z Katowic".