Ów szef do historii przejdzie jako organizator wyprawy na Mongołów, przepraszam, do Mongolii. Otóż "Super Express" jako jedyny dowiedział się i napisał na swoich łamach, że delegacja szefów polskich więzień poleciała sobie do dalekiego kraju, żeby tam... uczyć się, jak pilnować więźniów. W Mongolii? Tak, tak, w Mongolii właśnie.
Każdego to dziwi oprócz tych, którzy za darmo sobie tam polecieli. Tak się jakoś złożyło (a niektórzy twierdzą, że specjalnie się tak zorganizowało), że ta wycieczka została świetnie zsynchronizowana z urlopem ministra Kwiatkowskiego. Krótko mówiąc minister na urlop, a podwładni po cichutku do Mongolii. Pech chciał, że "Super Express" egzotyczną wycieczkę za pieniądze podatników opisał (tylko za bilety zapłaciliśmy 25 tys. zł), a minister Kwiatkowski "Super Express" czyta.
Zarządzono więc kontrolę. Po kontroli szef Służby Więziennej może już lecieć nawet do Wietnamu (ale tym razem już nie za nasze pieniądze). Nam w "Super Expressie" bardzo podoba się postępowanie ministra. Oznacza po prostu grę według prostych zasad. Jedna z nich brzmi: państwowe pieniądze nie są po to, żeby urzędnicy fundowali sobie za nie wycieczki.