Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: archiwum se.pl

Sławomir Jastrzębowski: Który prokurator nas okłamał?

2012-12-07 3:00

Opinia publiczna to sprzedajna dziewka - orzekł kiedyś Bonaparte. Miało to znaczyć, że można jej wcisnąć, co się chce i manipulować nią do woli. Czy prokuratorzy wojskowi czytają Napoleona? A czemu mieliby nie czytać?

30 października prok. płk Szeląg nt. głośnej publikacji "Rzeczpospolitej" "Trotyl na wraku tupolewa" powiedział:

"Biegli pracujący w Smoleńsku nie stwierdzili na wraku Tu-154M trotylu ani żadnego innego materiału wybuchowego. Nie jest prawdą, że stwierdzono, że na próbkach zarówno z wnętrza samolotu, jak i poszycia skrzydła znajdują się ślady trotylu, jak i nitrogliceryny. Nie stwierdzono również takich substancji na centropłacie samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Wyników takich nie przyniosło również badanie miejsca katastrofy, gdzie jakoby odkryto wielkogabarytowe szczątki rozbitego samolotu".

Po tych słowach pracę straciło czterech dziennikarzy "Rzepy", a notowania PO znacząco się uniosły. Tak było 30 października. 5 grudnia w czasie komisji sejmowej naczelny prokurator wojskowy płk Artymiak powiedział jednak coś innego:

"Niektóre z detektorów użytych w Smoleńsku wykazały na czytnikach cząsteczki trotylu, co nie oznacza jednak, że mamy do czynienia z całą pewnością z materiałami wybuchowymi".

Gdyby prok. Szeląg użył takich słów 30 października, dziennikarze nie straciliby pracy, a PiS nie zaliczyłby spektakularnej wpadki. Któryś z prokuratorów minął się więc z prawdą lub co najmniej manipulował opinią publiczną, nie podając pełnej informacji. Jeśli oszukał nas wszystkich, to powinien stracić pracę. Ale, uspokajam, nie straci...

Jan Bokszczanin, producent detektorów użytych w Smoleńsku, stwierdził na tej samej komisji, że o pomyłce w wykryciu śladów trotylu nie może być mowy. Jeśli urządzenia go wskazały, to oznacza, że on tam był. Inna sprawa, skąd się tam wziął, bo obecność na wraku środków wybuchowych wcale nie oznacza zamachu i wybuchu samolotu.

Swoją drogą słowa prokuratora wojskowego, że specjalistyczne urządzenia do wykrywania trotylu wykryły trotyl, ale to nie oznacza, że był tam trotyl, są rodzajem dialektyki, która znajdzie szerokie praktyczne zastosowanie. Np.: w wydychanym przez polityka X powietrzu wykryto wysokie stężenie alkoholu, ale nie oznacza to wcale, że… był to alkohol. Nasi prokuratorzy mają naprawdę zdumiewająco złe zdanie o opinii publicznej.