Niejaki Nergal, przebierający się w dziecięce szaty demona i wywrzaskujący coś na scenie, podarł publicznie Biblię i nazwał ją g... Zgodnie z polskim prawem został oskarżony o obrazę uczuć religijnych. I Komisja Europejska (niby taki europejski rząd, ale nie żaden sąd) ni z gruchy, ni z pietruchy zajęła się sprawą. Dlaczego? Bo jej się zachciało.
Radzili mędrcy, radzili i uradzili, że oskarżanie Nergala o obrazę uczuć religijnych jest "niezgodne z wartościami Unii Europejskiej"! Czyli co? Profanowanie Biblii to jest wartość Unii Europejskiej? Nazywanie Biblii g to jest wartość Unii Europejskiej? No, wartościowa ta wasza Unia! Lecz rodzą się pytania do mędrców z Komisji Europejskiej, którzy mają chyba ambicję zastąpić Boga i napisać nowy dekalog z nowymi wartościami. Jakie będą przykazania tych ludzi? Ich wartości, o których mówią, a których jakoś nie precyzują? Przekazanie pierwsze: profanuj Biblię, Koran i Torę, bo Komisja ci pozwala? Drugie: nazywaj je publicznie g ..., bo Komisja ci pozwala? Trzecie: spróbuj obrazić geja, a dostaniesz dożywocie? Etc.
Czy to oznacza, że wkrótce będzie można np. profanować świątynie, opluwać wierzących, bo tu tolerancja jest dopuszczalna? Warto zauważyć, że te niszczące społeczny porządek słowa Komisji Europejskiej wypowiadają ludzie, którzy dość często mają usta pełne frazesów w sprawie tak zwanej mowy nienawiści. I gdzie tu elementarna logika? Wasza tolerancja działa w jedną stronę? Polska na tle Europy przez całe wieki była krajem bardzo tolerancyjnym. Ale jak mamy uczyć dzieci szacunku do innych, skoro Komisja Europejska swoim nieprzemyślanym, nieodpowiedzialnym oświadczeniem mówi nam: nie musicie szanować wierzących, możecie ich obrażać i poniżać. To są wasze wartości europejskie? To ja chcę żyć w innej Europie.