Sławomir Jastrzębowski: Kabaret Tuska Juniora przedstawia: Tata, a może ty odejdź!

Ciężkie, bo taka rodzina jest na wiele sposobów prześwietlana przez media i innych polityków. A gdzie kto pracuje, a jaką miał przeszłość, a co umie i jak się prowadzi, jak wygląda i w ogóle jak. W sumie to taki polityk zanim pójdzie do polityki, powinien dostać na piśmie pozwolenie od wszystkich członków rodziny, że na przekład: "Ja niżej podpisany syn swego ojca Donalda Tuska pozwalam temu swemu ojcu być politykiem, a nawet premierem, choć wiem, że będą mi się wtedy różni przyglądać, a nawet się mnie czepiać".

No, skoro podałem ten akurat przypadek, to przy nim zostańmy. Zdaje się, że premier nie ma niestety zgody własnego syna Michała na uprawianie polityki, wnioskuję to po trochę żartobliwej, a trochę butnej wypowiedzi Tuska Juniora. Otóż Michał Tusk pracuje w dziale analiz i marketingu gdańskiego lotniska i pracę dostał bez konkursu. Twierdzi jednak, że tata premier ani nikt z Platformy mu tej pracy nie załatwił.

Nieswojo zrobiło się, gdy premierowi Tuskowi zachciało się normalności i ogłosił, że syn ministra rolnictwa z PSL odejdzie z pracy w państwowej agencji, której szefem będzie tata minister. Niechętni Tuskowi natychmiast wyciągnęli mu, że na takiej zasadzie z pracy na gdańskim lotnisku powinien odejść jego syn Michał. Jednak Michał (lat 30) zasugerował niby żartem, że jeśli jest konflikt interesów między dwoma Tuskami, to z pracy premiera może przecież odejść premier i konfliktu nie będzie. Jedni się z tego żartu ubawili, a inni zapragnęli, żeby ciałem się stał. Kabarety i szopki rzadko jednak przeistaczają się w rzeczywistość, a tym razem na sto jeden procent się nie przeistoczą.

Wróćmy teraz do początku, czyli do tego, że rodziny polityków mają życie czasem lekkie. Młody Tusk dalej będzie na właściwie państwowej posadzie, podobnie jak syn ministra rolnictwa dalej będzie na państwowej posadzie. I koniec szopki na dzisiaj. Kurtyna.