Sławomir Jastrzębowski: Jaruzelski i pomordowani robotnicy

2011-05-25 4:00

Dawno, dawno temu, w grudniu 1970 roku polscy komuniści mordowali polskich robotników. Ponieważ socjalizm był dyktaturą proletariatu, to kiedy głodny proletariat zaczął gwałtownie protestować po drastycznych podwyżkach żywności, komuniści wyprowadzili przeciw niemu na ulice polskich miast czołgi, transportery, uzbrojonych milicjantów i żołnierzy. Zamordowano ponad 40 osób, ponad tysiąc było rannych.

Symbolem komunistycznej zbrodni został 18-letni Zbigniew Godlewski, chłopiec z Elbląga, który jechał do pracy w stoczni. Tego jeszcze dzieciaka zastrzelono na dworcu trzema strzałami. To o nim napisano "Balladę o Janku Wiśniewskim" z tekstem: "Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni/Dzisiaj milicja użyła broni/ Dzielnieśmy stali, celnie rzucali/Janek Wiśniewski padł".

To jego ciało nieśli robotnicy na drzwiach w czasie pochodu, to jego komuniści nakazali pochować już następnego dnia, bez okazywania ciała najbliższym. Zapewne ktoś był winny tego i innych morderstw na robotnikach. Zapewne powinien zostać skazany. Nikt nie zostanie.

Patrz też: Proces gen. Jaruzelskiego RUSZA OD NOWA! Przyczyna - śmierć ławnika

W 1995 roku gotowy był akt oskarżenia przeciw gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu, który w 1970 roku był ministrem obrony narodowej i członkiem Biura Politycznego PZPR. Biuro wydało rozkaz strzelania do robotników. Jaruzelski został oskarżony o sprawstwo kierownicze i groziło mu dożywocie.

Sam proces trwał z powodu różnych perturbacji ponad 10 lat i powoli się kończył. Nie skończy się. Trzeba go powtórzyć, ponieważ właśnie zmarł ławnik. Nie łudźmy się, Jaruzelski nie usłyszy wyroku. Od dobrych kilku lat robi za szlachetnego dziadka. To na pewno nie on kazał mordować robotników i zastrzelić Zbyszka Godlewskiego. Cóż, zanim historia przestanie być teraźniejszością, często bywa zwykłym kłamstwem...