Sławomir Jastrzębowski: Gdzie powinien siedzieć Jaruzelski

2011-03-04 3:00

Najbardziej w polskiej polityce brakuje mi myślenia o państwie. Rzeczowych projektów zmian, planów, budów, wizji, które mają nasz ciągle zapóźniony na tle Europy kraj pchnąć na ścieżkę szybkiego rozwoju. Silna, mądra, bogata Polska, której wykształcona młodzież tworzy na przykład nowoczesne technologie, zamiast marnować życie na zmywaku w londyńskim City. To mi się marzy.

Ale takich dysput, takich planów nie ma. Nie ma, bo zdecydowana większość naszej klasy politycznej nie ma na to ochoty i pomysłu, bo przecież do polityki poszła, żeby żyło się lepiej, ale politykom. Zamiast pracy dla Polski, zamiast budowania silnego kraju, mamy więc pyskówki, utarczki i tematy trzeciorzędne jako najważniejsze. Brodzimy w naszej teraźniejszości z prozaicznego powodu: otóż wciąż nie rozliczyliśmy się z naszą przeszłością. Ta przeszłość bez lustracji, bez wyroków - stwierdzających winę bądź uniewinniających - jest naszą zbiorową kulą u nogi, hamującą i poczynania, i myślenia.

Przeczytaj koniecznie: Gen. Jaruzelski poleci do Watykanu? Prezydent jeszcze się zastanowi

A tu piękny wczoraj przykład balastu niewyczyszczonej historii. Czy generał Jaruzelski powinien lecieć prezydenckim samolotem razem z Bronisławem Komorowskim na uroczystości beatyfikacyjne Jana Pawła II do Rzymu? Tak czy nie? Polska znów się podzieliła i znów politykuje w sprawie rzeczy z jednej strony bez znaczenia, a z drugiej, owszem, bardzo ważnej.

Mamy bowiem do czynienia z próbą rehabilitacji Jaruzelskiego, który szefował stanowi wojennemu. Nie rozliczając przeszłości, sami sobie zgotowaliśmy balast podobnych rozterek. Nie mam nic przeciwko temu, żeby Jaruzelski, siedząc w prezydenckim samolocie, leciał do Rzymu. Ale czy najpierw nie powinien do wyroku posiedzieć na ławie oskarżonych?