Ale takich dysput, takich planów nie ma. Nie ma, bo zdecydowana większość naszej klasy politycznej nie ma na to ochoty i pomysłu, bo przecież do polityki poszła, żeby żyło się lepiej, ale politykom. Zamiast pracy dla Polski, zamiast budowania silnego kraju, mamy więc pyskówki, utarczki i tematy trzeciorzędne jako najważniejsze. Brodzimy w naszej teraźniejszości z prozaicznego powodu: otóż wciąż nie rozliczyliśmy się z naszą przeszłością. Ta przeszłość bez lustracji, bez wyroków - stwierdzających winę bądź uniewinniających - jest naszą zbiorową kulą u nogi, hamującą i poczynania, i myślenia.
Przeczytaj koniecznie: Gen. Jaruzelski poleci do Watykanu? Prezydent jeszcze się zastanowi
A tu piękny wczoraj przykład balastu niewyczyszczonej historii. Czy generał Jaruzelski powinien lecieć prezydenckim samolotem razem z Bronisławem Komorowskim na uroczystości beatyfikacyjne Jana Pawła II do Rzymu? Tak czy nie? Polska znów się podzieliła i znów politykuje w sprawie rzeczy z jednej strony bez znaczenia, a z drugiej, owszem, bardzo ważnej.
Mamy bowiem do czynienia z próbą rehabilitacji Jaruzelskiego, który szefował stanowi wojennemu. Nie rozliczając przeszłości, sami sobie zgotowaliśmy balast podobnych rozterek. Nie mam nic przeciwko temu, żeby Jaruzelski, siedząc w prezydenckim samolocie, leciał do Rzymu. Ale czy najpierw nie powinien do wyroku posiedzieć na ławie oskarżonych?