Ten fenomen dawania szans na absolutny rozwój ludziom upartym, zdolnym i pracowitym, bez względu na kolor skóry, przynależność klanową i klasową, to jedno ze źródeł potęgi USA.
Jego ojciec był "czarnym jak smoła" - według słów samego Obamy - Murzynem urodzonym w Kenii. Biała matka rozeszła się z nim, gdy Barack miał 3 lata. Studiował pilnie. Jak przyznał się studentom pił, palił marihuanę, a kokainę wciągał tylko wtedy, kiedy było go na to stać.
Przeczytaj też WSZYSTKIE KOMENTARZE redaktora naczelnego SE.pl i Super Expressu >>>
Powiedział, że miał wtedy kłopoty z samym sobą i ten okres nazwał stratą czasu. Powoli piął się po szczeblach kariery. Popełniał mnóstwo gaf, ale życzliwe mu media nie nagłaśniały ich tak, jak gaf juniora Busha.
W jednym z przemówień stwierdził, że USA mają 57 stanów, a w innym wystąpieniu, mówiąc o swojej grze w kręgle, powiedział, że jego wyniki są porównywalne z wynikami na olimpiadach specjalnych, co w poprawnych politycznie Stanach mogło wywołać burzę. Nie wywołało.
Ma poczucie humoru i dystans do siebie. Ten budzący szacunek orator potrafi być bezwzględny, jak choćby wtedy, gdy komentując słowa swojej republikańskiej przeciwniczki Sary Palin powiedział: "Możesz uszminkować świnię, ale to wciąż będzie świnia".
Miarą jego wewnętrznej wielkości jest jednak to, że potrafi zjednać sobie i pracować ze swoimi byłymi wrogami. Szefem dyplomacji uczynił przecież Hillary Clinton. Wizyta Obamy w Polsce będzie pilnie śledzona przez media. To wizyta, która budzi naszą ciekawość i nasze nadzieje.