Chłopiec Nergal (ma lat dopiero 34) regularnie przebiera się - jak pięcioletnie dzieciaki w Halloween - za jakiegoś gnoma, półszatana, resztę potępieńca. Polewa przy tym swoją piękną buzię jakimś czerwonym sokiem udającym krew.
Kim jest ten pieśniarz Nergal?
W tekstach popiskuje, że diabełki są bardzo dobre, natomiast Bóg jest niedobry i trzeba się trzymać od niego z daleka. Cóż, jaki mózg u twórcy, taka też jego twórczość. Sprawą Nergala zajął się sąd, ponieważ prokurator uznał, że błaznujący grajek niszcząc Biblię, posunął się za daleko i znieważył uczucia religijne.
Sędzia Więckowski uznał wczoraj, że wcale nie. Że w Polsce, kraju jakby nie patrzeć chrześcijańskim, można drzeć Biblię. Sędzia powiedział też, że nie będzie wyznaczał żadnych granic dla wolności wypowiedzi i wolności artystycznej, i że Nergal nie pójdzie siedzieć.
Nergal, człowiek słabujący na umyśle
Osobiście nie jestem za tym, żeby ludzi słabujących na umyśle wsadzać do więzień, jestem za ich edukowaniem, chociaż wiem, że to w przypadku ludzików śpiewających o diabełkach i ich przymiotach zadanie karkołomne.
Żyjemy w czasach, kiedy chrześcijaństwo może być i jest wyszydzane, poniżane, upokarzane. W takim żyjemy kraju. To zjawisko nie dotyczy jednak innych religii. Kpić do woli i bezkarnie można tylko z chrześcijaństwa i z tego, co z nim związane.
Czy wyobrażają sobie Państwo, co by się stało, gdyby Nergal podarł Koran albo w równie prymitywny, niewybredny sposób zaatakował na przykład judaizm? O żadnej wolności słowa nie byłoby wówczas mowy. Gwarantuję.