Policja zatrzymała w Białymstoku 43 kibiców Jagiellonii, którzy krzyczeli hasło: "Donald matole, twój rząd obalą kibole". Proszę zwrócić uwagę na surowość ściany wschodniej. W stolicy kibice Legii krzyczeli to samo hasło i nikt ich nie wyłapywał i nikt im mandatów nie wypisywał. Pewnie dlatego, że w Białymstoku policja zna lepiej prawo niż w takiej stolicy.
A artykuł 49 kodeksu wykroczeń brzmi: "Kto w miejscu publicznym demonstracyjnie okazuje lekceważenie Narodowi Polskiemu, Rzeczypospolitej Polskiej lub jej konstytucyjnym organom, podlega karze aresztu albo grzywny". Na podstawie tego przepisu w Białymstoku wyłapywano kibiców skandujących o "matole".
Przeczytaj koniecznie: Sławomir Jastrzębowski: Żeby mniejszości nie ginęły na drogach
Prawnik, z którym rozmawiałem, mówi jednak, że można mieć wątpliwości co do następującego faktu: czy "Donald" jest organem konstytucyjnym? Niby sam w sobie Donald nie jest, ale może jednak w tym wypadku...? Sprawa nie jest prosta.
Na usprawiedliwienie młodzieży białostockiej powiedzieć można, że słucha na co dzień, jak politycy mówią o sobie publicznie "debil", "wariat", "pijak", "kurdupel" i nikt im mandatów za 500 zł nie wypisuje. Mogła więc młodzież swojego "matoła" nie traktować jako przejaw lekceważenia.
Sprawa nie jest prosta. Oczywiście, jeśli ktoś twierdzi, że po wydarzeniach białostockich Polska zaczyna przypominać Białoruś, to zwyczajnie kłamie: na Białorusi jest ciągle zimniej.